Zastanawialiście się kiedykolwiek jak dawniej wyglądało modelowanie 3D oraz tworzenie animacji? Zanim przyszedł darmowy Blender i zdominował świat animacji?
Okej postawmy sprawę jasno – Blender jest cudownym narzędziem jednak jest bardzo skomplikowany a krzywa uczenia się jest naprawdę stroma i może zniechęcić początkującego. Starsze wydania były jeszcze bardziej toporniejsze dlatego przyjemniejszą alternatywą w zamierzchłej epoce dyskietej mógł być… BRYCE 3d.
Oprogramowanie, które powstało w 1994 roku (za rok okrągłe 30 urodzinki i wciąż działa <3 ) stawia prostotę użytkowania na pierwszym miejscu. Im bardziej podstawowe narzędziej tym więcej miejsca zajmuje na ekranie. Dlatego wszystkie przyciski i toolbary są zdominowane przez opcje kamery. Pasek z podglądem sceny oraz wszystkimi opcjami aparatu włącznie z obrotem, przesuwaniem po osiach XYZ czy zmianą FOV zajmuje aż 5% szerokości ekranu.
Nad ekranem głównym znajduje się „serce” programu czyli wszystkie elementy, które można wstawić w swoją scenę. A w prawym dolnym rogu kryją się bardziej zaawansowane narzędzia jak obsługa osi czasu czy ustawienia renderowania.
Narzędzie Bryce pozwala w kilka chwil na stworzenie prostej scenerii z gotowych zestawów. Potrzebujesz terenu? Proszę bardzo, mamy kilkadziesiąt gotowych materiałów podzielonych na różne kategorie. Potrzebny ocean? Jedno kliknięcie i masz fale po horyzont. Chcesz jakiś prosty obiekt? Jasna sprawa, tutaj do wyboru kula, sześcian, piramidka, donut. Chcesz coś trudniejszego? Bez problemu wgrasz colladę stworzoną np. w Blenderze.
Scenografia powyżej to jakieś 5 minut twojej pracy. Wystarczy dodać dwa tereny, jeden to jakaś pustynia. Drugi to tekstura miasta, w prostym edytorze heightmap zmienisz grunt na bardziej „kwadratowy” tworząc iluzję budynków. Jeszcze jakaś dziwna kula nad tym wszystkim aby dodać wrażenia kosmosu, kilka filarów pseudostarożytnych aby zasugerować odbiorcy, że obcuje z „inteligencją” i cyk – właśnie zostałem undergroundowym artystą.
Ostatnia aktualizacja Bryce miała miejsce w roku 2010 czyli na dwa obroty ziemskie przed majowym końcem świata. Mimo zmian i modernizacji oprogramowanie wciąż zachowało charakterystyczny sposób renderowania utożsamiany z animacjami przełomu lat 90/2000. Dziwny okres bańki dotcom gdy Internet dopiero raczkował i pokładał w nim wielkie nadzieje. W tym samym czasie rozkwitała moda na animacje 3d i mimo, że większość z nich nie miała żadnego sensu to każdy ich potrzebował.
Internet na początku tego milenium był czymś magicznym. Mimo, że cała sieć była chaotyczna i zdezorganizowana to jednak w tym chaosie było piękno. Wszystko przypominało tą pustkę wśród piramid z obrazu wyżej ale to nie była pustka egzystencjalna jaką znamy teraz tylko pustostan oczekujący na wypełnienie treścią. Bez centralizacji internetu strony trzeba było „odkrywać”. Często udawało mi się trafić na jedną stronę przez link z innej strony.
Surfowanie po sieci? Teraz to już martwy akronim, budzący nostalgię u starych zgredów jak ja. Jak to swobodnie przemieszczać się po Internecie i odkrywać kolejne zakątki? Wszystko jest zcentralizowane pod okiem Google, Facebooka i TikToka. To oni ci dyktują co dzisiaj widzisz i do czego będziesz mieć jutro dostęp. Wpisz „UFO” w google a dostaniesz 20 stron clickbait-newsów od głównych czasopism w kraju i zagranicą. Wpisz to samo 20 lat wcześniej i witało cię kilkaset wyników, każdy związany z inną sytuacją opisaną przez jakiegoś grafomana amatora. Strona jakiegoś studenciaka tworzącego listę wszystkich widzeń ufo. Strona opisująca trzy wypadki na jakimś zadupiu w USA. Blog łowcy mitów tłumaczącego oszustwa na popularnych nagraniach UFO. Strona kogoś kto na monitoringu domowych regularnie widzi dziwnych nagich, łysych ludzi za swoim płotem. Wpisy australijczyka regularnie nawiedzanego przez „maiyalmula”. Strona religijnego fanatyka tłumaczącego, że ufo to aniołowie od Boga. Ile linków tyle różnych przekazów bez jednej linii wspólnej odgórnie narzuconej prawdy.
Stary Internet umarł razem z konsolidacją sieci. Giganci zaczęli pożerać mniejsze byty. Internet przestał być narzędziem lub mało-istotnym hobby. Strony nie powstawały z pasji tylko w celach zarobkowych. Obumarły proste strony tworzone przez amatora html, którym brakowało designu ale przepełnione były treścią. Animacje flash? Oglądane przez dzieciaki z podstawówki a tworzone przez nastolatków? Przeszły w zapomnienie. W ich miejsce pojawili się youtuberzy zarabiający na swojej gębie wyświetlanej na twoim monitorze. Twój ruch w sieci został podporządkowany algorytmom i nie poznasz nic nowego dopóki serwer na drugim końcu świata tak nie zdecyduje. Personalnie za koniec ery starego Internetu uważam śmierć twórcy animacji Eddsworld – Edda Goulda. Wtedy też poczułem osobiście, że Internet przestaje być narzędziem do dzielenia się pasjami a staje się drukarką forsy. Po śmierci Edda jego twórczość Eddsworld (pierwownie jako konto na Newgrounds a potem kanał na Youtubie) zamiast stać się kapsułą czasu jego twórczości przeszedł w ręce kolegów, którzy postanowili dalej tworzyć animacje aby zarabiać na marce. Aktualnie nawet nie zobaczysz większości starych animacji bo dzięki poprawności politycznej zostały zablokowane. RIP EDDSWORLD.
Oczywiście nic nie jest idealne. Stary Internet był pełen dziwny stron gdzie lepiej było nie trafić za gówniarza (1man1jar, 2girls1cup, roflcopter (ten inny niż myślicie)). Tak samo Bryce 3D nie jest perfekcyjny. Jego prostota jest kulą u nogi przy próbie stworzenia czegoś bardziej zaawansowanego. Nawet przedstawianie przedmiotów przy pomocy samych krawędzi jest bardzo męczące gdy pracujemy przy większej ilości obiektów na scenie. Ponadto program ma problem z nowszym sprzętem oraz systemem co skutkowało zamrożeniem środka ekranu. Niby wszystko działa ale centralnie przed tobą jest martwa plama, która trwała permanentnie nawet gdy przełączysz inne okno. Jedyne rozwiązanie? CTRL+S, zamknięcie programu, a następnie otwarcie i wczytanie projektu. Takie gratisowe 2 minuty przerwy na każde 15 minut pracy.
Dodatkowo program nigdy nie doczekał się renderowania przy pomocy GPU więc wszystko przepychane jest przez procesor. Wyrenderowanie animacji powyżej trwało 1 godzinę. Pełna godzina na 6 sekund przelotu nad terenem z heightmapą. Aż nie chcę myśleć ile to trwało na sprzęcie dedykowanym w dniu premiery tego oprogramowania.
Tworząc dłuższe animacje czułem się jakbym znowu miał kilkanaście lat i zostawiał komputer włączony na całą noc. Z tą różnicą, że wtedy ściągałem gry po torrentach a teraz tworzę dzieło kultury współczesnej ( ͡° ͜ʖ ͡°)