Głupim szczęściem wszedłem w posiadanie kolejnego głupiego auta. Tym razem padło na wybitnie nudne padło jakim jest Ford Escort z 1993 z rynku amerykańskiego. A może jednak jest w nim coś ciekawego?
TAK – TO TEN SAM CO GO BASSDRIVER NAGRYWAŁ
Czasami się zdarza, że zrywasz związek z bardzo fajną dziewczyną a potem z tęsknoty i desperacji za tym jak było po jakimś czasie zabierasz na randkę jej brzydszą siostrę.
Przełóżmy analogię słabej komedii romantycznej na świat motoryzacyjny:
1.Przez kilka lat posiadałem fajną Mazdę 323 [LINK]
2.Z własnej głupoty i biedy ją sprzedałem
3.Przez lata nękały mnie wyrzuty sumienia
4.Wrosty Ściany Wschodniej oferują mi na sprzedaż dziwnego Forda
5. Jedne oględziny i już wiem, że go kupuję.
6. Kupiłem go, mam prawie rok i nie zamierzam sprzedawać.
O co chodzi? Mazda i Ford romansowały ze sobą od dłuższego już czasu. Moją starą Mazdę 323 BF z 1986 dzięki współpracy amerykańsko-japońskiej można też było kupić jako Ford Laser. Natomiast następna generacja BG została przebrandowana jako Ford Escort. Jest to zupełnie inny Escort od naszego europejskiego i praktycznie żadne części nie pasują między nimi.
Część 1 – estetyka Ms Excel
Mamy więc mały, kompaktowy samochód o całkiem amerykańskim wyglądzie. Kwadratowe linie, biznesowo-niebieski lakier, reflektory przypominające minę twojego ojca gdy zawaliłeś studia – w skrócie idealna stylistyka dla młodego pracownika biurowego w amerykańskim korpo w latach 90tych. Miłym detalem jest front bez grilla – drobny smaczek wczesnych 90s, który zaginął aby powrócić 30 lat później wraz z produkcją aut elektrycznych.
O ile przód można uznać za styl globalny przełomu 80s i 90s tak tył definitywnie wskazuje na rynek północno-amerykański. Płaska klapa bagażnika, dużo czerwonych szkieł, szeroka zagięta szyba – tak jesteśmy w Stanach.
Paradoks pojawia się w środku. Cała ergonomia, manetki, ułożenie radia i nawiewów – ewidentnie japońsko. Dodatkowo mamy automat (chciałbym zauważyć, że w Japonii dużo aut miało automaty więc proszę mi tu nie pitolić, że ałtomat to dla amerykanów i bab tylko). To co zdradza w środku amerykańskie pochodzenie tego auta to dwie rzeczy:
– lusterko płaskie autostradowe typowe dla usa
– automatycznie zapinany pas (łod de fak iz dat? opiszę innym razem)
Część 2 – wujek z Ameryki jest zawsze lepszy od rodaka
Przypominam, jest rok 1993. W Polsce królują Polonezy Caro, Duże Fiaty, trochę Skód Favoritów (Felicia dopiero się projektowałą), co nieco aut zachodnioeuropejskich. Tymczasem twój wujek dzięki prawu repatriacji sprowadza bez cła takiego Forda Escorta:
-tańszy od europejskiego escorta
-bardziej skrętny niż Polonez (mimo tej samej długości)
-wtrysk zamiast gaźnika
-automatyczna skrzynia z overdrivem (przy 120km/h obroty to 3k rpm)
-klimatyzacja!
-elektryczne szyby gdy wszyscy inny mieli korbotronika
-elektryczne lusterka
-4 drzwi wiec zero pitolenia się ze składaniem foteli aby wypuścić pasażerów z tyłu
-2 wygodne fotele z przodu oraz porządna kanapa (przewiozłem nim wygodnie czterech* chamów…)
-konstrukcja typu sedan z całkiem dużym i głębokim bagażnikiem (… oraz bagaże tych chamów…)
-całkiem niezawodny (…jadąc na strzała 300km ponad 30 lat po wyprodukowaniu)
*siebie też wliczam jako chama czyli 3 gości w aucie + kierowca
Ford Escort w wersji amerykańskiej oferował dwa silniki: 1.9 produkcji amerykańskiej o zabójczych 88 koniach lub 1.8 z japonii produkujące 127 koni. Tak, mniejszy litraż dawał więcej mocy. Mój egzemplarz ma oczywiście anemiczne 1.9 SEFI, z jednej strony na dzisiejsze czasy to zamuł straszny, z drugiej jednostka nie jest wysilona a przez co większa szansa na bezawaryjność. Początkowo obawiałem się jakichkolwiek napraw myśląc, że to endemit i wszystko będę musiał ściągać z RockAuto. Jednak nie – 70% części pochodzi z Mazdy BG. Polskie magazyny są pełne zamienników po starych Mazdach. Przykład intercars:
-amortyzator Ford Escort USA – 1500zł jeden
-amortyzator Mazda 323 BG – 100zł komplet
Problem z montażem? Żaden, dosłownie te same części.
Silnik jest idiotycznie prosty w budowie. Jednak trzeba mieć świadomość, że nie znajdziesz na polskim szrocie takiego 1.9 SEFI więc w razie wtopy zostaje ci swap na mazdowski 1.8 – teoretycznie plug and play ale nie sprawdzałęm. Zawieszenie i inne komponenty mechaniczne opracowane przez japończyków są albo niezawodne albo łatwo dostępne do wymiany.
Jednak jest problem z plastikami. Nie znam ani jednego auta w którym dobrze by działała stacyjka – po latach tworzywo się nagrzewa i pęka. W moim wypadku bębenek zablokował rozrucznik w pozycji działajacej – trzeba było awaryjnie odpinać akumulator. Próbowałem zamienić stacyjkę na zdemontowaną z innego Escorta. Niestety ta też była już połamana. Finalnie metodą cytryn i gumiak stacyjka została zastąpiona kilkoma przełącznikami i guzikami. Czadowe rozwiązanie, jeżeli chcesz udawać wyścigówkę ze skomplikowaną procedurą startu.
Z podobnego guwnolitu wykonano także elektrykę szyb. Bardzo cieńki plastik porusza topornym przełącznikiem i po 30 latach ten plastik kruszeje a ty zostajesz bez możliwości podnoszenia szyby. Na szczęście demontaż panelu jest bardzo prosty i przy pomocy kropelki szybko naprawisz zepsuty wihajster.
Innym minusem to zegary żyją swoim życiem – wskazówka poziomu paliwa to tylko sugestia a wskaźnik temperatury jest opętany przez złe moce. Na szczęście wskazania zegarów są niezależne od komputera więc żadne przegrzanie nie grozi.
Następnym nieszczęściem jest blacha – a raczej jej brak. Gnije jak szalony. Jeżeli uważnie oglądaliście film Bassdrivera o tym Fordzie to zwróciliście uwagę jak Basista wspomina o dziwnych stukania z tyłu. Okazało się, że te stuki to były przegniłe kielichy a amortyzatory wpadły do środka i stukały o metalowy wspornik trzymający głośniki. Samochód też musiał mieć stłuczkę frontalną ponieważ zderzak porzucił pozycję poziomą oraz przedni pas gnił strasznie.
Na szczęście wszystko zostało wyspawane na nowo i teraz nowa blacha przeżyje dłużej niż Cybertruck. Z minusów to estetyka kuleje bo ktoś kiedyś próbował go polerować na sucho i cały wóz wygląda jakby wpadł do fabryki druciaków.
Część 3 – wziąść czy nie braść?
Przeżyłem z tym autem 9 miesięcy. Z czego przez ćwierć roku był moim głównym i jedynym sprawnym autem (jeżeli ktoś powie, że toyoty się nie psują to dostanie w ryj). Moje wnioski? Idealne auto na miasto, całkiem małe, zwinne i powiedzmy, że nie odstaje w tyle w ruchu miejskim i podmiejskim (do 90km/h). Oczywiście odradzam wyprzedzanie tirów tak ślamazarnym automatem. Z drugiej strony przełożenie 4 biegu jest zaskakująco przyjemne. 90km/h to jakieś 2100 obr, 120km/h to 3000 obr. Prędkość maksymalna – 150km/h (sprawdzane GPSem, w Niemczech oczywiście).
Spalanie? Miasto, krótkie odcinki do 10km – 10 litrów benzyny. Trasa (sprawdzane 350km z mazowsza na podlasie) – 7,1 litra na 100km. Dodatkowy atut? Amerykańskie auta od lat 70tych są przystosowane do etanolu więc możesz lać tutaj PB95 E10 bez obawy.
Jeżeli jesteś początkującym graciarzem i chcesz coś taniego, w miarę bezawaryjnego i prostego w naprawach i serwisie to taki escort jest bardzo dobrą propozycją dla ciebie. Teoretycznie auto powinno przyciągać uwagę przez swoje kwadratowe linie oraz podobieństwem do Forda Taurusa z Robocopa. W praktyce raczej na każdej imprezie pozostaje w cieniu przyćmiony ciekawszymi wehikułami.
Jeżeli masz szczęście to możesz trafić wersję Mercury Tracer czyli pseudoluksusową markę Forda, gdzie możesz liczyć na minimalnie lepsze wnętrze.
Natomiast jeżeli lubisz dziwne auta, rozwiązania mechaniczne przyprawiające o zawrót głowy, awangardowy widok przykuwający spojrzenia przechodniów – niestety to nie jest auto dla ciebie. Poprzedni właściciel (pozdrawiam Wrosty Ściany Wschodniej) przyznał, że go sprzedaje, bo wózek jest tak nudny że ma go dość.
Dodam tylko, że ergonomia kuleje, brakuje podłokietnika między fotelami więc przy dłuższych trasach prawy łokieć cierpi. Ale jakby nie patrzeć Escort to klasa ekonomiczna a nie premium. Z drugiej strony fotele są całkiem niezłe i tyłek nie cierpnie nawet w dłuższej trasie. W środku jest całkiem sporo miejsca – oczywiście jest to kosztem strefy zgnioty gdzie strefą jesteś ty sam.
Z dodatkowych minusów, jeżeli masz instagrama i chcesz wrzucać zdjęcia tego pięknego śmietnika to zdecydowanie odradzam używać hashtagu #escort bo dostaniesz bana.