Jak to jest grać na Flipperach? Recenzja salonu gier

Nigdy nie myślałem, że uda mi się zagrać na automatach do gier. Traktowałem je jako relikwie kina lat 80s/90s, które przepadły w odmętach przeszłości zapomniane, porzucone, z uszkodzonymi obwodami. Więc niemałą gratką było dla mnie trafienie do salonu gier wypełnionego maszynami do pinballa.

Play with me if you wanna live.

Jest w stolicy „muzeum” gdzie znajduje się kilkadziesiąt Flipperów (ten drugi rodzaj, który nie sprzedaje mieszkań po zawyżonych cenach) oraz maszyn Arcade. Ciężko to nazwać muzeum bo w rzeczywistości to… w normalnie działający salon gier. Na dwa piętra i około dziesiątki maszyn to 90% z nich jest sprawna i można grać ile się chce. Tutaj jest kolejny plot-twist – nie trzeba brać ze sobą miliona monet. Opłacasz wejściówkę i wszystkie maszyny są do twojej dyspozycji bez dodatkowych opłat.

FLASH! aaAAAAaaa, savior of the universe!

Ostrzegam, że taki salon zdecydowanie NIE JEST DOBRYM MIEJSCEM DLA EPILEPTYKÓW. Każde ustrojstwo błyska dziesiątkami kolorów a dookoła brzęczą przeróżne dźwięki. Dzięki mojemu kontaktowi z Flipperami wreszcie zrozumiałem dlaczego kiedyś przynosiły milionowe dochody. W rzeczywistości są to niesamowite dojarki pieniędzy. Tutaj automaty były darmowe ale należy pamiętać, że normalnie każda gra oznaczała wrzuconego ćwierć dolara. Cały czas coś się dzieje na planszach, tu światełka migoczą, tam wirtualne głosy wykrzykują hasła, niespodziewanie pojawiają się dodatkowe kulki a maszyna błyska jak policyjna dyskoteka pod domem szeregowego posła z Żoliborza. Gra jednocześnie jest wciągająca chociaż pełna rozpraszaczy i utrudnień. Celem jest oczywiście wciągnąć gracza na tyle aby chciał grać dalej, i na tyle utrudnić grę aby musiał wrzucić kolejną monetę. Perpetuum mobile na łzy rodziców.

Tyle dobra do pogrania.

Przekrój maszyn jest naprawdę imponujący. Od najstarszych egzemplarzy sprzed wojny (które niestety są tylko eksponatem muzealnym bez możliwości gry) po automaty z 70s, 80s, 90s a nawet z 2019 jak poniższy Stranger Things. Przy okazji nowoczesny automat też otworzył mi oczy czemu dawniej te „dojarki pieniędzy” były tak lubiane. Starsze Flippery mają bardzo przyjemne naturalne światło, natomiast nowsza technologia oznacza ledy i cyfrowe wyświetlacze a to troszkę męczy w odbiorze. Prawdopodobnie narzekałbym teraz na zimne ledowe światło ale dzisiaj wyjątkowo mam coś innego do zrzędzenia – WYŚWIETLACZ KTÓRY ODBIJAŁ W TAFLĘ SZKŁA I NIE WIDZIAŁEM POŁOWY STOŁU.

Mimo moich marudzeń bardzo doceniam, że komuś 20 lat później chciało się składać nowe maszyny do Pinballa.

Inne automaty prezentują bardzo zróżnicowany poziom zmechanizowania. Od najprostrzych gdzie mamy tylko flippery i bumpery po cuda mechaniczne składające się z kosmicznych mechanizmów. Na samym dole znajdziecie video z rozgrywki na bardziej intensywnym Flipperze.

Nie patrzcie na tytuł gry xD

Same Flippery to nie wszystko, mamy do dyspozycji sporo szaf z grami Arcade. Spotkamy tu klasyki gatunku jak Pac-Man, Frogger, Space Invaders i wiele innych. Jedyne czego brakuje to Polybius #pdk.

Z ciekawszych rzeczy od strony technicznej to intrygujące dla mnie okazały się automaty gdzie trzeba strzelać do celu. Mamy tu słynny skomplikowany system luster, który jednocześnie przekazuje odwrócony rzut z ekranu i odbiera strzały z pistoletu. Trudniej wytłumaczyć, łatwiej zrozumieć na żywo. Zdziwiło mnie to jak bardzo precyzyjny jest ten system. Wiem, że był podobnie działajacy domowy DuckHunt, jednak to stoi poziom wyżej.

Król rysunku technicznego w natarciu

Oprócz tradycyjnych automatów jest kilka maszyn do gry we dwoje na zasadach kooperacji lub przeciw sobie: Mortal Kombat, Boks, Pong przeniesiony w świat 3D, klon Contry czy niesamowicie wciągające Sega Rally. Wspólnie z ████-███████ (zredagowano) mieliśmy mnóstwo frajdy z wyścigów Lancia Delta VS Toyota Celica na ustawieniach manualnej skrzyni biegów. Gdyby nie chmara nieletnich coraz bardziej dysząca nam na karku aby im ustąpić miejsca to spędzilibyśmy na tej jednej grze cały dzień.

Bierzcie sumo grubasa, typ jest najlepszy.
Nas nie dogoniat.

Czy warto? Powiedziałbym, że bardzo warto. Co innego jest grać w Space Cadet Pinball na Windows XP a co innego mieć kontakt z prawdziwym Flipperem. Robi wrażenie to, ile trzeba było się nakombinować aby zaprojektować i zbudować takie urządzenie. Dopiero kontakt w realu uświadamia człowieka ile naprawdę się dzieje wewnątrz takiej maszynki. Odwiedziłem to miejsce w deszczowy weekend i tłok oceniam na jakieś 50%. Nad kilkoma najciekawszymi urządzeniami stała cały czas kolejka ale do innych można było bez problemu podejść. Jednak jeżeli uważasz się za nerda/geeka który chce wycisnąć 100% z siebie i z gry to zalecałbym przyjście w tygodniu o jakiejś nietypowej godzinie aby mieć więcej luzu i spokoju na rozgrywki.

Zgodnie z wcześniejszą informacją zamieszczam wideo z gry na Flipperze. OSTRZEGAM PO RAZ OSTATNI EPILEPTYKÓW, ŻE JEST TU BARDZO DUŻO BŁYSKAJĄCYCH ŚWIATEŁ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *