Kult influencera czyli o youtuberach słów kilka(naście)

Jakiego youtubera motoryzacyjnego lubicie? Jeśli odpowiedzieliście inaczej niż „żadnego” to źle odpowiedzieliście. Dlaczego? Otóż dlatego, że youtuberzy motoryzacyjni to jest swoista suma wszystkiego co złe w dziennikarstwie. Połączenie amatorszczyzny, nierzetelności, przerośniętego ego i przekonania o swojej nieomylności, hipokryzji, taniej prowokacji oraz kształtowania gustów ludzi według swojego klucza, który często jest tylko własnym widzimisię, ale dla maluczkich są oni jak ostateczna wyrocznia o motoryzacji.

Efektów nie trzeba daleko szukać: wejdźcie do Internetu do dyskusji o gratach, lub pojedźcie na jakikolwiek zlot starszych aut – wyznawców tych person jest mnóstwo i powielają one błędy, nieścisłości, czy po prostu głupoty swoich idoli powtarzając jak mantrę stereotypy o danych modelach, dane z wikipedii nie zawsze mające odzwierciedlenie w rzeczywistości. Takie osoby bardzo łatwo poznać, bo nie mając własnego gustu ani zdania opierają się na panach swoich umysłów powtarzając w kółko: włoskie auta są wspaniałe, ich awaryjność to szkodliwy stereotyp i nieprawda, niemieckie auta są nudne, amerykańskie auta są przekombinowane i przerośnięte, japońskie auta są najlepsze na świecie. Jakie doświadczenie z powyższymi samochodami posiadają takie osobniki? Zerowe, bądź w najlepszym przypadku: minimalne. Jak szkodliwe jest takie podejście do tematu? Stygmatyzowanie jednych ludzi tylko dlatego, ze jeżdżą autami nudnymi według ludzi z jutubów oraz nadmierne i niezdrowe podniecanie się innymi autami tylko dlatego, że ktoś kiedyś powiedział, że są piękne a tak naprawdę wyglądają jak mydło, czyli innymi słowy tworzenie kolejnych podziałów w społeczeństwie i wmawianie ludziom, że czarne jest białe a białe jest czarne.

Czy jesteś już jednym z nich?

A wiecie co jest w tym wszystkim śmieszne? Że ten, który uchodzi za największego guru wśród tych youtubowych influencerów wmawia ludziom w praktycznie każdym swoim filmie, że warto kupować auta włoskie, warto kupować auta francuskie, bo one są wyjątkowe i czynią swojego właściciela kimś wyjątkowym, że ta miłość potrafi być czasem dość trudna, ale trzeba je ratować, żeby była jakaś różnorodność na zlotach i w społeczności graciarzy, że BMW są do bani, a Mercedesy są nudnymi autami dla nudziarzy i co? Jeden Mercedes za drugim, zakup każdego skrupulatnie zrelacjonowany wraz z wrażeniami z jazdy. No, faktycznie przykład tego, że warto kupować auta francuskie albo włoskie a Mercedesy omijać. Dobra, a inne auta, na pewno pozostałe są w porządku i pochodzą z południa Europy. No faktycznie, za oldtimera do latania na zloty służy klasyczny Włoch marki VW, a ostatnich kilka lat do wożenia gratów służył VW Transporter T4. Dobrze, że chociaż w temacie aut japońskich u niego jest rzetelnie – są dobre, przerobił ich kilka i jednego ma na zawsze.

„Każdy Mercedes jest zły i nudny… chyba, że jest mój!”

Inni, no cóż, festiwal Fiatów Cinquecento jakby to było najlepsze auto na świecie, robienie show z wulgaryzmów z zerową rzetelnością, ważne, żeby było rozrywkowo, plus jak za dawnych dobrych czasów Top Geara: lubię autka, czas spalić jakieś autko… Parafrazując Kazika „Co to za miłośnik motoryzacji, co roz…dala samochody”. Przy mniejszych kanałach wcale nie jest lepiej, a momentami nawet jest gorzej – zero ciekawostek nie do dostania gdzie indziej, za to jeszcze wincyj wikipedii, oraz cytatów z popularnych artykułów opartych na przekazach sprzed 15 lat bazujących na mitach i domysłach.

Krynica najczystszej wiedzy, prawda…

A najlepsze w tym wszystkim jest to, że ci ludzie na tym etapie nie muszą się w najmniejszym stopniu nawet starać – w swoim najnowszym filmie mogą powiedzieć dowolną głupotę, oszczerstwo, kłamstwo i jeszcze poobrażać ludzi naokoło. I nie muszą potem tego w żaden sposób prostować. Jakim cudem? Ano takim, że całą tę robotę wykonują ich fani-wyznawcy. A jak wygląda to ich tłumaczenie swoich idoli? „A bo on ma po prostu takie specyficzne poczucie humoru”. Koniec kropka. Złote zdanie będące przypieczętowaniem pełnej uległości i wierności swoim bożkom. To jedno zdanie to dowód na to, że tacy fanatycy, których jest wielu i w Internecie i w prawdziwym świecie, faktycznie mają swoich influencerów za osoby bliskie bogom, dla nich są to istoty wszechwiedzące, nieomylne, bezbłędne, dla których nie ma żadnych zagadek ni tajemnic? Piękna rzecz, prawda? Kiedy nie musisz się już starać w życiu, bo każdy twój fanatyk z automatu uzna, że przecież wiesz wszystko na dany temat, a wszelkie pomyłki, wpadki, świadectwa głupoty i niedoboru wiedzy popełniasz ironicznie, bo taki już twój humor. Z jednej strony ciekawe, z drugiej zaś mimo wszystko przerażające, kiedy człowiek tak dużym fanatyzmem darzy drugiego, zwykłego, najzwyklejszego w świecie, zdolnego do błędów i niewiedzy, człowieka.

Teraz ważne jest, żebyście sami zadali sobie pytanie: „czy to już jest ten etap? Czy ja już jestem kolejną owieczką w stadzie fanatyków podchodzącą bez najmniejszego dystansu do swojego ulubionego youtubera z fanatycznym uwielbieniem zakrawającym na sekciarski kult?” Usiądźcie, zastanówcie się, wyciągnijcie odpowiednie wnioski zanim będzie za późno. I pamiętajcie o jeszcze jednym: żaden z nich nie robi tego tylko i wyłącznie dla własnej satysfakcji, bo każde odtworzenie filmu to dla nich są realne pieniądze, zarobek z filmów, zarobek z naklejek, gadżetów, czy książek – macie prawo mieć odwagę domagać się od takich rzetelności i uczciwego przestudiowania tematu oraz pokory, bo to dzięki Wam oni istnieją i dzięki Wam oni zarabiają bardzo fajną kasę… A może czas odstawić te filmy i zająć się czymś pożyteczniejszym..?

Taka przyczepka na koniec, spodobała mi się i zrobiłem jej zdjęcie:)

2 thoughts on “Kult influencera czyli o youtuberach słów kilka(naście)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *