uwaga – w tekście będzie dużo zdjęć oraz trochę pisaniny pomieszanej z mniej lub bardziej odgrzewanymi żartami, więc nie każdemu może odpowiadać
W tym roku niestety nie udało nam się dojechać na Autonostalgię. Nie znaczy to jednak, że nigdzie nie byliśmy w większym składzie redakcyjnym. W kwietniu bowiem wybraliśmy się na weekend do Torunia, w celu zwiedzania miasta i okolic, a także na toruńską giełdę. Dodatkowo testowałem opisywaną niedawno Skodę Felicię.
Plany na kwietniową podróż w kujawsko-pomorskie zaczęły się krystalizować po ogłoszeniu terminów Motobazaru na profilu giełdy na twarzoksiążce. Z relacji i opisów red. Eternita giełda toruńska brzmiała kusząco, toteż po dyskusjach i ustaleniach środka transportu oraz noclegu (trochę na ostatnią chwilę xD) zebraliśmy się w kupę i ruszyliśmy dupę wozem do miasta pierników.
Zanim wyjechaliśmy na trasę z obowiązkowym pit-stopem w fastfudzie na trasie zahaczyliśmy jeszcze o W*rszawę, a dokładniej o okolice Mordoru (ulica Domaniewska i inne), coby odebrać ostatniego pasażera wesołego i głośnego wozu. (i to tak serio, bo połowy słów nie słyszałem, bo jakiś pawian co montował głośniki w wozie dał je tylko na tylnej półce i się darłem – tyle dobrego że półka do mocowania głośników dała radę, ale to może kiedyś red. Fasola opisze)
Podróż minęła dosyć szybko i przyjemnie, pomimo faktu braku normalnego węzła miasta i jeżdżenia bardziej lokalnymi drogami. Dotarliśmy w jakieś 3.5 godziny z postojem, co jak na prędkość wozu jest dobrym wynikiem.
No cóż, takie uroki kujawsko-pomorskiego – jednej stolicy województwa nie ma, więc węzła wlotowego też nie ma. No, ale dotarliśmy, spotkaliśmy się z przewodnikiem i wpakowaliśmy się do Felicii celem zwiedzania miasta Kopernika. No i oglądanie gratów. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Rzecz jasna zwiedzanie nie mogło się obyć bez przejścia przez Stare Miasto, jak i okolice.
W sobotę dzień rozpoczęliśmy od mojego tetowania Felicii oraz zakupu pierników. Wiadomo, Toruń stolica pierników, więc wypadało kupić. W międzyczasie po spotkaniu byłego wozu red. Fasoli i przesiadce do Felicii (stąd pięciu chamów w tytule) jeździliśmy po dalszej okolicy.
W międzyczasie była też próba terenowa czeskiego wozu i wypadła bardzo dobrze.
No dobra, ale co można zwiedzać pod Toruniem skoro jest sam Toruń – ktoś spyta. No na przykład można pojechać do miejsca słynnego skoku pana Pawła na rowerze z filmiku ze złotej ery jutuba.
Można też pojeździć poszukać gratów. A powiem szczerze trochę ich było, zarówno w mieście, jak i poza nim.
Wracając do Torunia zahaczyliśmy jeszcze o Uniwersytet Mikołaja Kopernika.
Dzień zakończyliśmy libacją tradycyjnym grillem na działce, którego rozpalenie było wspomagane kołpakiem z auta, na rajdzie którego red. Osiowicz był ostatnio. A, no i obejrzeliśmy kibel, z dosłownie papierem historycznym.
Nadeszła niedziela, czas zbierania gratów do auta i jazdy na giełdę. Jeśli chodzi o Motobazar w Toruniu, to oprócz samych stoisk przy wejściu i na okolicznych parkingach czaiły się (w większości) całkiem spoko wozy.
Po odhaczeniu giełdy i pożegnaniu udaliśmy się z powrotem w kierunku domów. Trasa przebiegła w miarę spokojnie, no może poza faktem iż wóz redakcyjny w pewnym momencie zaczął strzelać focha przy wrzucaniu kierunków. Koniec końców jednak wszyscy wrócili szczęśliwie i bez większych przygód.
Toruń zrobił na mnie pozytywne wrażenie, no może poza dziurami w drodze. Miasta nie dotknęła ręka globohomo jak w przypadku Krakowa, w którym byłem rok temu, czy też W*rszawy. Pod względem graciarskim i krajoznawczym eskapada się bardzo udała. Pozostałym redaktorom także się podobała eskapada. Zdjęć porobiłem tyle, że pewnie bym doprowadził do eksplozji serwera Recenzexu. XD
Cóż mogę więcej powiedzieć – do następnego wpisu!