Samochód-legenda, samochód-symbol, samochód-synonim. Każdy zna ten model, każdy zna ten kształt, każdy wie jak to jeździ… No właśnie. Wszyscy się napatrzyliśmy na przestrzeni lat na te samochody i znamy je wszyscy na pamięć do trzech pokoleń wstecz.
Każdy wie, że w Stanach to był lifestylowy wóz dla młodzieży, w Europie symbol luksusu i sukcesów biznesowych, dla pragnących wiatru we włosach był zgrabny kabriolet, dla żądnych wrażeń był Shelby GT500, a więc po co znowu zawracać komukolwiek tym głowę? Nie dość, że reprezentuje stylistykę, której jest jedynym znanym przez obecne pokolenie reprezentantem to jeszcze na dodatek do porzygu pokazywanym wszędzie gdzie tylko się da. Nie ma zlotu bez Mustanga, nie ma filmu bez Mustanga, nie ma wystawy ani targów bez Mustanga, najwyższy czas powiedzieć dość i ustąpić miejsca młodszym, czekającym na wielkie odkrycie i pokazanie światu.
Musisz mieć koniecznie starego Forda? Escorty z lat 80. czekają razem z Fiestami i Sierrami, aż ktoś w końcu zacznie na nie zwracać uwagę. Musisz mieć koniecznie Forda amerykańskiego? No to proszę bardzo jest Taurus pierwszej serii, ewentualnie Crown Victoria, czyli klasyka nowojorskich taksówek, taka z lat 90. już spokojnie wjedzie na zlot bez obaw, że za młoda. Musisz mieć koniecznie Mustanga? A Fox body to co, pies? Też da się tym przyjemnie śmigać, a oprócz tego ma tę wspaniale specyficzną estetykę najlepszej dekady na świecie, ma dobre silniki no i ogólnie fajny jest, a zapomniany pozostaje w grubaśnym cieniu swojego przodka. Że nie wspomnę ile na miejsce takiego jednego starego Mustanga wjedzie motorowerów Jawa Mustang;)