Salon Tesli jest dziwnym miejscem. Dorosły facet grał w aucie w gry na ekranie używając kierownicy. Mogę tutaj kupić otwieracz do piwa inspirowany Cybertruckiem. Ale samochodów praktycznie w nim nie ma. Ze wszystkich czterech dostępnym modeli zobaczyłem w salonie tylko trzy.
Podobnie jak Apple czy kiedyś Saturn (auta od GM, nie żadne AGD) tak Tesla stara się być „tą inną marką”. Czułem to też nawet w samym salonie. Nie kojarzę żadnego innego salonu gdzie potencjalni kupcy zwiedzaliby salon i ani razu nie zainteresowałby się nimi żaden doradzca. Zwykle, niezależnie czy to Toyota, Mazda czy Skoda zaraz spod ziemi wyrasta przedstawiciel i próbuje podjąć z tobą rozmowę aby pokazać ci ofertę i zainteresować modelem z którego będzie miał największą prowizję i bonus do pensji.
Część 1 – homosovieticus w salonie przyszłości
Tutaj mamy tego przeciwieństwo i „zwiedzający” ma wolną rękę. Sporo ludzi będzie zadowolona z czegoś takiego ponieważ handlowiec nad twoją głową onieśmiela i dodatkowo robi szum w głowie cały czas nawijając makaron na uszy. Z drugiej strony niektórzy mogą czuć się zagubieni nie mogąc o nic dopytać.
Słowo klucz to minimalizm. W środku jest pusto chociaż schludnie. Salon nie jest zapchany samochodami i można nawet małą grupą* swobodnie chodzić dookoła nich i oglądać z każdej strony.
*co też robiliśmy z dwoma innymi redaktorami, którzy nie przyznają się do obecności tutaj bo się wstydzą nowych aut
Chociaż na moje oko jest tu zbyt pusto. Widzę tylko jedną wersję danego modelu i nawet nie wiem czy to ta najdroższa, najbardziej wypasiona czy biedaspec. Z chęcią bym zobaczył jakąś ściankę z materiałami do wyboru od kolorów lakieru po dostępne materiały wnętrza. Bo kolorek w Internecie to jedno a na żywo bez ingerencji grafika to co innego.
Mimo, że nic nie dowiem się o danym aucie to mam za to całkiem sporą ekspozycję gadżetów dla fanów: czapka z logiemT, sweter z Teslą, modele w skali chyba 1:24, czapki, termosy i… OTWIERACZ DO PIWA W KSZTAŁCIE CYBERTRUCKA. Czy oni sami siebie wyśmiewają?
Część 2 – małpa w spodku kosmicznym
Kiedy już odczekałem aż jakiś millenials skończył grać w gierkę dla dzieci to mogłem wreszcie osobiście zapoznać się z Teslą Model S.
Pierwsze przemyślenia – yoke jest debilne. Mamy zwykłą kierownicę ale za 5000zł utniemy ci górę kierownicy abyś nie mógł normalnie nią kręcić przy manewrach na parkingu. Clarkson śmiał się, że amerykanie w 70s umieli zrobić całe auto kwadratowe, oprócz kierownicy. Tutaj wreszcie się udało wynaleźć koło, które zostało kwadratem.
Dziwne uczucie nie mieć żadnych wajch, ani drążka od wycieraczek ani od kierunkowskazów. Klikam przycisk przy kierownicy i auto wrzuca kierunek. Dosłownie wyprzedzanie na przycisk. Może to ukłon w stronę amerykanów którzy nie wiedzą w którą stronę pociągnąć kierunkowskaz aby świeciło w stronę skręcania a tak widzisz strzałkę w prawo i kilkasz w prawo.
W moim odczuciu Tesla Model S to auto dla kogoś kto albo jest tech geekiem albo ma ADHD pomieszane z autyzmem. Wydaje mi się, że ekran zrobiono tak aby ktoś kto jest uzależniony od telefonu mógł też bez końca dziubać po tablecie samochodowym. Gierki, spotify, jakieś ustawienia wewnątrz innych ustawień. Mnie interesowało tylko przestawienie nawiewów i wcale to nie jest intuicyjne i szybkie do wykonania zwłaszcza w trakcie jazdy. Co śmieszne zaraz pod ekranem jest dedykowane miejsce na telefon i telefon tutaj leży w takiej pozycji aby ekran był wciąż widoczny. Jak mówiłem, wózek dla uzależnionych od smartfona xD Teoretycznie to miejsce jest ładowarką indukcyjną do ładowania telefonu ale chyba było zepsute bo nasz telefon wcale się nie ładował:
Wrócę jeszcze do tabletu. To co mi się spodobało to możliwośc obracania go. Mogę go skierować albo w stronę kierowcy jak kokpit w starym dobrym E36 lub Suprze Mk4, ewentualnie mogę nacisnąć przycisk aby tablet się wyśrodkował i wszyscy go widzieli po równo lub skierować w stronę pasażera aby to on bawił się nawigacją i robił za DJ’a.
Jak potem doczytałem w Internecie to wnętrze było specyfikacji „cream” (dopłata 12,000zł) dlatego też byłem otoczonym przyjemnymi kolorami beżu i brązu. Fotel z syntetycznej skóry był nietypowy w dotyku – to jakiś zupełnie inny rodzaj sztucznej skóry od tych w innych autach. Fotele mimo, że sportowe to całkiem wygodne, podobnie też kanapa z tyłu. Podłoga w aucie jest płaska więc teoretycznie trzeci pasażer z tyłu też mógłby siedzieć wygodnie ale kanapa jest przyjemnie wyprofilowana tylko na dwoje a trzecia ofiara siedzi na wybrzuszeniu… ale przynajmniej nogi można wyciągnąć. Jako powiew luksusu klasy VIP z tylnej kanapy możemy sterować fotelem pasażera z przodu aby zwolnił nam więcej miejsca i przy okazji ścisnąć go jak na kanapie w Christine**
**tak naprawdę to nie, można mu tylko złośliwie przestawić fotel do pozycji bardzo niewygodnej
Z jednej strony wnętrze bardzo ładne i estetyczne, z drugiej strony są lekkie problemy ze spasowaniem więć albo elementy trzeszczą, albo ruszają się w kierunkach, w które nie powinny. Niestety było coś nie tak z moją kartą, przez co nie mogłem skorzystać ze wszystkich funkcji auta.
Natomiast co gorsze… te auta są niedorobione blacharsko. Zaprawki jak u pana wieśka, źle wykonane punkty zgrzewu blachy. To jest przyszłość?
Obok też stała Tesla Model 3 (ale to był nowy model Modelu 3 a nie stary model Modelu 3). Nie przyciągnęła mojej uwagi #rzetelnedziennikarstwo. Aby nie robić już większego tłumu nasza wesoła gromadka debi.. dziennikarzy opuściła salon.
Ja się niczego nie wstydzę pijaku jeden!!!