Spędziłem prawie rok z NAJGORSZYM AMERYKAŃSKIM AUTEM – recenzja byłego posiadacza

Tuż przed Wielkanocą 2023 kupiłem samochód o reputacji największego gówna w Stanach Zjednoczonych. Był to Dodge Chrysler Neon z 2001 roku z potężnym benzynowy 2.0 pod maską. Przez jego specyfikę szybko dostał pseudonim Mefedron na kółkach.

me and uncle bill

Anegdota: Złe decyzje finansowe to moja specjalność. Tak też było tym razem. Najlepiej podsumował mnie kolega Volviarz:
– ty mówiłeś, że dostałeś zwrot podatku i za tą kasę wreszcie zrobisz klimatyzację w Camry a potem za dwa tygodnie słyszę, że kupiłeś kolejne gówno
– bo było dobre i tanie, a dobre bo tanie
Pozdrawiam M■■■■■■■■.

A było to tak, mając faktycznie pieniądze ze zwrotu podatku przeglądałem z nudow OLX’a. Znam siebie aż za dobrze i wiedziałem, że jak coś mi się spodoba to na pewno będę chciał po to jechać więc dla oszczędzenia rozczarowań i paliwa przeglądałem auta tylko w okolicy. Oczywiście Polska B więc nudy jak cholera: Audi A3, rozbite BMW E46, Passat, Fabia, Octavia, Neon, kolejna Fabia… ZARAZ NEON?

Zdjęcia są brzydkie, do tego widać, że każdy panel ma inny odcień. Patrzę na to auto, o stylistyce suma z syndromem downa i coraz bardziej mnie interesuje. Auto tak bezsensowne i jeszcze do tego w Polsce, że stwierdziłem, że dla jaj zadzwonię.
Potem dla jaj umówiłem się na oględziny.
Po oględzinach dla jaj rzuciłem 2x niższą cenę niż w ogłoszeniu.
Niestety sprzedający na serio się zgodził.
Więc kupiłem bo cała akcja dla jaj okazał się na serio.

Chrysler Neon, opisywany wcześniej przez znanego i lubianego SonegoKrokieta o w tym wpisie [kliknij tutaj, goronce autakrokieta w twojej okolicy, no scam 100%] to takie śmieszne wozidło, które ciężko zaliczyć do którejkolwiek kategorii.

Jest to na rozmiary amerykańskie mały, kompaktowy wóz z małą rzędową czwórką, który na europejskich drogach jest już autem średniej wielkości bo ma całe 4,4 metra długości oraz całkiem duży silnik 2.0. Dzięki temu jak na nasze standardy ten pierdzik jest w środku całkiem duży, wygodny oraz żwawy.

Kilkanaście lat różnicy. Ten sam paskudny design.

W sumie skupię się właśnie na wygodzie. Ze wszystkich aut klasy B/C to jeszcze nie spotkałem żadnego, w którym byłyby tak wygodne fotele jak w Neonie. Nikt nie żałował gąbki przez co mój wielki zad za każdym razem był witany aksamitnym przytuleniem przez fotel. Do tego tuż pod łokciem znajduje się mięciutki podłokietnik z tworzywa umieszczony w tunelu środkowym. Natomiast drugi łokieć jest podtrzymywany przed podłokietnik w drziach, też bardzi miękki.

Ergonomia za kierownicą doskonała, widać że auto projektowano tak aby nie męczyło podczas codziennych dojazdów do pracy. Sama pozycja podłokietnika i lewarka biegów pokazuje ile przyłożono uwagi do wygody kierowcy – zmieniając biegi trzymasz przedramię cały czas poziomo, nie musząc ani razu odrywać łokcia od podparcia. Wszystkie pokrętła i radyjko też są blisko prawej ręki. Dodatkowo wokół lewarka umieszczono aż TRZY (3) cupholdery! Czwarty był ukryty w podłokietniku i wystarczyło otworzyć podłokietnik aby każdy z pasażerów miał gdzie trzymać swój zdrowy soczek z McDonalds’a.

Niestety miękkie materiały posiadały inną wadę – mocno trzeszczały i urywały się. Uchwyt boczku drzwi dawno temu się urwał i latał luzem a to, że wciąż był na miejscu to zasługa tylko bardzo długich śrub. Sama deska rozdzielcza miała pogubione i połamane zaślepki przez co można gołymi rękami wyrwać górę deski w dowolnej chwili. Dodatkowo sama kierownica powodowała zawroty głowy oraz odruchy wymiotne – jest ona 4 ramienna ale kształt ramion jest tak specyficzny, że nie ma opcji nauczyć się ktora strona kierownicy to góra, a która dół.

Tylna kanapa też jest wygodna i nawet sam @sony-krokiet mieścił się tam bez problemu. Kanapa dodatkowo jest dzielona 60/40 więc bez problemu przewiezie się tam całkiem duży mebel. Mimo to, bagażnik też jest całkiem spory i głęboki więc jeżeli byłeś studentem na dorobku w 2001 roku w USA to był to idealny wózek aby wywieźć swoje szpargały od rodziców.

Mimo, że auto projektowano jako typowego ekonomicznego pierdzika dla kogoś próbującego przeskoczyć z klasy niższej do średniej to Neon zaskakuje swoją osobowością. Po pierwsze, wrzucono do niego silnik 2.0 SOHC, który jest wybitnie zrywny oraz ma dużo mocy już od samego dołu. Po drugie przez „cab-forward design” kółka rozstawiono maksymalnie blisko przedniej i tylnej krawędzi tworząc maksymalnie mały zwis przedni i tylni, dzięki temu auto jest bardzo skrętne i łatwe w parkowaniu. Dzięki temu otrzymujemy bardzo zrywnego gokarta, który ma zbyt miękkie zawieszenie. Stąd podczas pierwszych testów pojawił się przydomek „Mefedron” – mała nadpobudliwa strzała, którą łatwo wypaść z drogi. Stwierdzam, że to jest bardzo dobry pierdzik do upalania w polu. Tym złomiem nauczyłem się robić manewr „J-Turn” więc mogę mówić „Patrz mamo! Jestem kierowcą rajdowym”. Dodam, że Neon ma z tyłu hamulce bębnowe a to oznacza niepsujący się hamulec ręczny a to już daje różne możliwości zabawy ( ͡° ͜ʖ ͡°). Niestety napęd jest tylko na przód, więc nie popisuj się nim pod biedronką bo cię wygwizdają.

Skoro już jestem przy technikaliach. Mechanika to porażka. O ile wnętrze kreślono w środku tygodnia, a plastiki dobierano w piątek przed fajrantem to mechanikę ewidentnie projektowano w poniedziałek rano na zajebiście mocnym kacu. Linka przepustnicy – nie może być poprowadzona prosto tylko najdłuższą drogą dookoła całego silnika. Silnik – ledwo mieści się w komorze przez co wymiana pasków osprzętu czy rozrządu oznacza podnoszenie całego silnika nad komorę aby mieć jakikolwiek dostęp.

Wymiana rolki napinacza przez podniesienie silnika.
Bezpieczeństwo Hamuje Pracę

W moim egzemplarzu był problem z regularnie spadającymi obrotami w każdej sytuacji. Powód? Filtr paliwa połączono z regulatorem ciśnienia a wymiana tego elementu to chirurgiczna robota, której każdy unikał przez strach przed łamiącymi się unikatowymi zapinkami. Ale nawet wymiana tego regulatoro-filtra nie gwarantowała poprawy bo drugim elementem, który może sprawiać problem jest – instalacja elektryczna od czujnika położenia wału. Sam czujnik jest w bardzo ładnym miejscu, elegancki dostęp od spodu, wymiana to 10 minut, ale problem jest w kablach – otóż kable mogą dotykać do nagrzanego bloku silnika co w dalszej perspektywie może prowadzić do kruszenia, pękania i przerywania napięcia. Z mniejszych upierdliwości – filtr powietrza (co śmieszne stożkowy) jest zamknięty w plastikowej obudowie dokręconej metalowymi śrubami hex, bo zwykły krzyżak jest zbyt nudny. Dostęp do żarówek w lampach przednich – zerowy. Dodam tylko, że miska olejowa z aluminium mimo mocnych wsporników układających się w kratkę to wciąż jest narażona na różne urazy ponieważ znajduje się nisko między kołami, lekko wysunięta do przodu – dlatego też każdy krawężnik najpierw słychać a potem dopiero czuć kołami. Pewnie też dlatego uszczelka miski delikatnie przepuszczała olej.

Tak, zmieniam olej pod blokiem. I co mi zrobisz?

Chryslera Neona używałem jako wózek po zakupy bo było mi obojętne czy ktoś mi go zarysuje albo obije drzwiami oraz rekreacyjnie jako zabawka na polne upalanko. Mimo to, nie nacieszyłem się nim długo. Auto wciąż niezależnie od pory dnia i roku, sytuacji pogodowej czy dodanego gazu – wciąż regularnie traciło obroty oraz dwa razy zdarzyło mi się zdechnąć na drodze. A mało tego, któregoś pięknego dnia alternator pożegnał się z życiem. Oczywiście nie dało się go wsadzić w żadne sensowne miejsce tylko też dostęp polegał na podniesieniu silnika więc porzuciłem swój piękny Neonowy sen po 9 miesiącach i sprzedałem pierwszemu chętnemu masochiście za 1000zł.

Czy mówiłem już, że wbiłem tym złomem na Amcarowe Wtorki?

Czym tak naprawdę był Neon? Miało to być małe autko głównie do miasta na dojazdy do pracy – taki „daily commuter”. Pojazd dla wyższej klasy niższej typu początkujący pracownik biurowy który pojeździ nim kilka lat i sprzeda dalej a auto w ciągu 12-15 lat trafi na złom. Niestety Europa ma inną kulturę motoryzacyjną i auta z USA nawet te postrzegane za złomy w domu, tutaj są trzymane mimo ich wieku. Niestety wóz jest upośledzony mechanicznie i zapomnij, że samemu zrobisz prostą rzecz w jeden wieczór bo każda pierdoła przeradza się w pełny quest niczym DLC do wiedźmina. Z drugiej strony te pierdziki są śmiesznie tanie nawet na nasze standardy więc jeżeli szukasz taniego i nietypowego pierwszego/drugiego wozu w życiu to możesz spróbować kupić Dodge Neona o ile był w miarę dbany i pielęgnowany. Ale jak się zepsuje to nie baw się w naprawę tylko tnij katalizator, ściągaj alusy a resztę wypierdol na szrot.

Nawet greccy filozofowe potrafią się mylić.

No i to byłoby na tyle. Dodge Chrysler Neon to ostatni przedstawiciel amerykańskich econoboxów, radosnych popierdalaczy jak Chevy Cavalier, Geo Storm, Saturn SC2, Pontiac Sunfire czy Ford Escort coupe. Finalnie wymarły gatunek aut ubity przez większe samochody i suvy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *