Świat się zmienia, czasy się zmieniają i to w stopniu dużo większym niż moglibyśmy wszyscy przypuszczać. Sądzę, że dla niejednej osoby lata 90. są wciąż epoką zupełnie nieodległą, a jednak jak spojrzy się na ówczesne doniesienia prasowe to okazuje się, że to jednak już są czasy dawno minione, gdzie zupełnie inne były samochody, ludzie i ich mentalność, czy realia, z którymi musieli się oni mierzyć na co dzień, nie wspominając już o ówczesnym stosunku do danych modeli aut, który z biegiem lat zdążył się radykalnie zmienić. Cofnijmy się więc w przeszłość do przedwiośnia 1993 i spójrzmy jak wyglądała wtedy polska rzeczywistość przez pryzmat ówczesnego wydania gazety „Motor”.
Już sama okładka niektórym mogłaby się nie mieścić w głowie: pomijając kwestię 15-lecia Poloneza Daewoo Tico jako nagroda główna w konkursie, czy jeszcze gorzej – maluch to już jest coś, zakrawającego niemal na absurd, w końcu komuna zdążyła upaść, rynek się otworzył, FSM produkowała już Cinquecento a tu ktoś urządza konkurs żeby wygrać byle malucha! Ale cóż, tak właśnie wyglądały wczesne lata 90. w Polsce – bida wszędzie dookoła, rosnące bezrobocie, gigantyczna inflacja i praca za głodowe stawki, dlatego nowy maluch wciąż wydawał się atrakcyjnym pojazdem…
Strona otwierająca gazetę to krótkie doniesienia prasowe o rozstrzygnięciu różnych konkursów „Motoru”, w których nagrodami były fanty takie jak milion ówczesnych złotych (ok. 100zł dzisiejszych, chociaż przy ówczesnym przeciętnym wynagrodzeniu w wysokości ok. 4 milionów starych złotych), samochody Cinquecento, czy Polonez, a także list od czytelnika dotyczący niedoboru miejsc parkingowych na placach strzeżonych na Pradze Południe skutkujący regularnymi kradzieżami fantów z aut oraz całych samochodów w miejscach niestrzeżonych (trzeba się pogodzić z okradzeniem własnego samochodu średnio raz na kwartał według autora listu).
Następnie skrót newsów z kraju i świata: premiera Opla Corsy serii B w Genewie, Fiat liderem sprzedaży aut importowanych z krajów EWG w Polsce (samego modelu Uno sprzedało się ponad 5600 sztuk na ponad 7,5 tys. wszystkich modeli z Turynu), otwarcie salonu jednośladów w Warszawie, gdzie głównym towarem są niemieckie motorowery Simson, czy podsumowanie roku samochodowego w krajach EWG: liderem koncern VW z markami Seat, Audi i Skoda, drugie miejsce należy do GM, czyli właściciela Opla i Vauxhalla, trzecia pozycja to PSA, czyli Peugeot i Citroen.
Znany polski kierowca rajdowy i muzyk jazzowy Andrzej Dąbrowski donosi o absurdzie istnienia podatku drogowego jako wysokiej daniny płaconej co roku przez Polaków a kompletnie nieuwzględniającej obcokrajowców przejeżdżających przez nasz kraj trując środowisko i dobijając już mocno podniszczoną infrastrukturę drogową proponując włączenie tegoż w cenę paliw, do czego dołączają również czytelnicy w swoich listach – widać apele poskutkowały, w końcu podatek od dawna mamy wliczony w ceny paliw. O politykę zaś zahacza artykuł o wizycie prezydenta Lecha Wałęsy w Fabryce Samochodów Lublin, gdzie miał okazję poprowadzić nowiutkiego Peugeota 405 zmontowanego w rzeczonej fabryce, a obok wątek kryminalny, czyli historia taksówkarzy, którzy postanowili na własną rękę odszukać skradzionego Poloneza jednego z nich. Szefem szajki złodziei okazał się być dawny zmiennik kierowcy, któremu skradziono ów samochód. Zaraz na następnej stronie mamy obszerny artykuł o wchodzącej do Polski sieci stacji Neste oraz kartka do wypełnienia na potrzeby konkursu sponsorowanego przez firmę Cassini produkującej alarmy samochodowe („Japońska Elektronika” wielkimi literami).
W końcu test samochodu – nietypowy, bo odbyty w Wielkiej Brytanii pojazdem z kierownicą po prawej, a cóż to był za wóz? Vauxhall Carlton, czyli wyspiarski bliźniak dobrze nam znanego Opla Omegi A, pochodzący zresztą z fabryki Opla w Niemczech. I to nie byle jaki, bo wersja z silnikiem 6-cylindrowym z 24 zaworami i pojemnością 2969ccm. Uderza ile więcej szczegółów technicznych uwzględniano w takich testach niż obecnie jak np.: opis systemu Dual Ram, czy tabelka porównawcza dla czterech aut z tego samego segmentu w 15 kategoriach takich jak moment obrotowy oraz usytuowanie silnika i uwzględnienie wersji z wtryskiem.
Przerwa na reklamy
Z okazji 15-lecia Poloneza otrzymujemy artykuł autorstwa Zbigniewa Skoczka, czyli byłego przedstawiciela prasowego FSO, ze skróconą choć bogatą w detale historię jubilata, jak np.: wykaz różnic między silnikiem Poloneza a Fiata 125p czy wzmianka o wadliwych wczesnych sztukach silnika 1.6, który wymagały dodatkowego dopracowania, no i zapowiedź hitu na sezon 1993, czyli modelu Caro MR93, w którym mają znaleźć się m.in. zwiększony rozstaw kół, nowe półosie tylnego mostu, czy resory o zmienionej charakterystyce, ale też przede wszystkim nowy silnik benzynowy pochodzący prawdopodobnie z samochodu Rover 214 SI 16V.
Kolejny duży artykuł to spór o dodatki teflonowe do olejów silnikowych, a konkretnie kontra wobec sceptycznego felietonu podającego w wątpliwość cudowne właściwości owych dodatków. Tutaj autor przytaczając konkretne przykłady zachwala te magiczne substancje wspominając kilka przykładów samochodów, które po zastosowaniu preparatu teflonowego były w stanie przejechać kilkaset kilometrów całkowicie na sucho, bez kropli oleju silnikowego i, jak się okazało, bez absolutnie żadnych szkód dla silników.
Idealnie w połowie każdego numeru jest rozkładówka mogąca służyć za plakat – w ówczesnych „Motorach” nietrudno trafić na zdjęcia w tym formacie takich aut jak Daewoo Tico, czy Fiat Punto, tutaj zaś mamy memoriał tragicznie zmarłego Mariana Bublewicza, który niedługo wcześniej zginął podczas rajdu owijając swojego Forda Sierrę o drzewo. Oprócz zdjęć tego wybitnego kierowcy znajdziemy również wspomnienia ludzi z nim związanymi jak np.: weteran rajdowy Sobiesław Zasada, czy dawni koledzy z Działu Sportu FSO.
Dalej mamy artykuły na różne tematy w krótszych formach, po kilka na stronę, jak np.: wyśmianie absurdalnego znaku „RADAROWA KONTROLA POMIARU PRĘDKOŚCI” postawionego w Ząbkach, Foto-przestroga donosząca o wypadku z udziałem samochodu Star 200, któremu urwała się przyczepa z wiórami drzewnymi – winnym okazał się uszkodzony zaczep, oraz co ciekawe, dział „Lekarz radzi kierowcom” dotyczący zagadnień zdrowotnych – jak na przykład problem hemoroidów często występujący u kierowców i jak mu przeciwdziałać. Ciekawostką artykuł chwalący uczących się driftowania na płycie lotniska na Bemowie – wśród przyjezdnych znalazł się instruktor nauki jazdy w żółtym maluchu, który nakazał swojemu uczniowi również pouczyć się takiego manewru, aby umieć zapanować nad samochodem w warunkach niecodziennych. Nie do pomyślenia w dzisiejszych czasach.
Przerwa na reklamy
Dział sportu donosi o sukcesach Christine Driano i powołaniu International Championship wśród zawodów motocyklowych, a obok spory artykuł o Rafinerii Gdańskiej, jej sukcesach i produktach w tym oleje stworzone z myślą o… Fiacie Cinquecento (oleje APUS i ORIOLIS).
Giełdowa Niedziela to oprócz ogłoszeń wszelakich także doniesienie o poprawie bytu Polaków pod kątem cen samochodów na giełdach – 5 lat wcześniej nowy Polonez na giełdzie kosztował prawie 4-5 mln złotych, czyli 137-171 miesięcznych pensji, w 1993 roku wystarczyło odkładać już tylko 17 pensji. Podobne relacje ukazano na przykładzie Mercedesów i Skód wraz z tabelką zmian cen wybranych aut produkcji polskiej.
Regulacja zaworów była w tamtych czasach rzeczą powszechną i najzupełniej normalną w większości aut na drogach, dlatego opis popychaczy hydraulicznych był nie lada gratką dla ludzi zainteresowanych nowymi technologiami wchodzącymi powoli na nasz rynek i likwidującymi kolejną żmudną czynność eksploatacyjną. Termometry elektroniczne w nowoczesnych samochodach to dziś standard i normalnym jest, że ostrzegają w niskich temperaturach o gołoledzi migocząc bądź wyświetlając stosowne komunikaty, dawniej zaś była to raczej egzotyka, dlatego powstał poradnik „Zrób to sam” aby stworzyć sobie bardzo prosty elektroniczny wykrywacz gołoledzi. Na koniec technicznych wskazówek opis jak samodzielnie naprawiać uszkodzone gwinty w aluminiowych korpusach na przykładzie głowicy Fiata 126p.
Na samym końcu „Motory” z XXI wieku zazwyczaj miały całą ścianę reklam tapet, dzwonków i dźwięków na telefon, tutaj zaś czytelnik otrzymuje krótkie notki-plotki motoryzacyjne (Lancia i Alfa-Romeo od tej pory mają 8 lat gwarancji na zabezpieczenie antykorozyjne nadwozia, a Wojciech Jaruzelski całe swoje honorarium za bestseller „Stan wojenny. Dlaczego?” oddał swojej córce, która kupiła za owe pieniądze Daihatsu Ferozę). Oprócz tego w ramach „Katalogu Motoru” zdjęcie i dane techniczne Forda Mondeo, krzyżowka-konkurs z nagrodami i… koniec.
Tak właśnie wyglądała Polska a.d. 1993 i prasa motoryzacyjna w tamtych czasach. Jak widać na cały numer wystarczył jeden tylko test samochodu, zaś sporo było fachowych porad do samodzielnego majsterkowania przy samochodach, a i reklamy miały zupełnie inny charakter niż obecnie… Trzeba będzie jeszcze kiedyś zorganizować taką wycieczkę w przeszłość!