Mamy rok 2024. Przypominam, że według „Powrotu do przyszłości” prawie dekadę temu miały pojawić się lewitujące auta (i deskorolki) a tymczasem ostatnie 10 lat w designie to głównie stagnacja.
WSTĘP
Obserwując motoryzację odczuwam wrażenie, że widzieliśmy więcej innowacji oglądając początek i koniec lat 80 niż to co mieliśmy przez ostatnią dekadę. Patrząc na auta osobowe (o suvach będzie potem) to wciąż funkcjonują te same okrągłe bryły co 10-15 lat temu a jedyne co zmienia się to wielkość lamp. Przednie reflektory rosną jak kurczaki GMO. Niby w ostatnim czasie dodajemy do nich ledy i jakieś fikuśne załamania, ale tak naprawdę cała dynamika dzieje się zamknięta za szkłem. Mówi się, że auta wyglądają coraz bardziej agresywne ale tak naprawdę jest to wybujałośc grafomanów a za całą „agresję designu” w 99% projektów aktualnie odpowiadają właśnie lampy przednie i tylne utożsamiane ze wściekłą ekspresją zwierzęcych oczu ponieważ tak działa ludzka psychika. Lepiej zapamiętujemy to co wygląda drapieżnie.
Ale jednak gdzieś są granice, nie da się powiększać reflektorów w nieskończoność bo w końcu zabraknie powierzchnii pojazdu xD. Oczywiście auta muszą dalej szokować i wzbudzać niepokój więc idziemy dalej – możemy je całkowicie pozbawić cech ludzkich/zwierzęcych. Oczy to wytwór przeszłości, w świecie niekończącej się inwigilacji mamy kamery na każdym kroku. Każdy w kieszeni ma swoje osobiste urządzenie szpiegowskie – smartfon. I kolejnym hitem ostatnich lat stały się smartfony z wieloma obiektywami. Po co jedno duże oko szpiegujące skoro można mieć kilka mniejszych?
Kto pamięta maszyny z Matrixa? Nie miały one żadnych cech zwierząt utożsamianych z agresją (głównie odbieramy tak drapieżne ssaki: lwy, tygrysy, wilki). Wyglądały i działały jak połączenie pająków i ośmiornic ale najbardziej przerażały dziesiątki małych kamer-oczu. Nie wyrażały one żadnych emocji tylko czystą zimną kalkulację maszyn.
I teraz dochodzimy do meritum – następnym krokiem w projektowaniu aut jest pozbawianie ich jakicholwiek cech zwierzęcych a zastąpienie ich wrogimi cyborgami. Rozdzielamy reflektory na kilka tak jak rozdzielamy kamery w smartfonach. Albo jeszcze lepiej – całkowicie likwidujemy „oczy” i całe oświetlenie staje się tylko pasem świetlnym. Dzięki temu można bawić się kształtem. Samo oświetlenie już nie nadaje „charakteru”, teraz designerzy muszą modelować bryłę pojazdu aby stworzyć coś więcej niż mydelniczka z paskiem LEDowym. Teraz bryła sama w sobie musi być agresywna, budzić niepokój, lęk i inne nieprzyjemne emocje abyś zapamiętał to auto.
PRZEBUDZENIE
Gdzieś na dnie szuflady w biurze projektowym leżały te najbardziej ambitne projekty – cyborgi na kółkach. Jednak do tej pory jeżeli wyciągano jakiś concept na światło dzienne to tylko w postaci szkiców odległej przyszłości. „O patrzcie, to nasza wizja na 2050 rok”, auto ze skrzelami, auto bez kierownicy, auto z piłkami zamiast opon. Wszystko to przypominało rysowanie Jetsonów i zabawę niż prawdziwe pchanie rynku do przodu. Z jednej strony na wystawy motoryzacyjne wrzucano auta przypominające iMac G3, z drugiej do dealerów pchano to samo co wcześniej tylko z jeszcze bardziej karykaturalnymi reflektorami. Tymczasem te najbardziej ambitne projekty, które mogłyby wyjechać już jutro potrzebowały tylko jednego… kogoś kto zaryzykuje i zrobi pierwszy krok. I tym kimś okazał się Elon Musk.
Tesla Cybertruck – możesz ją kochać albo nienawidzić (albo wyśmiewać za jakość spasowania) ale na pewno nie przejdziesz obok niej obojętnie. Premiera była niedawno ale wstępny wygląd auta był znany już od lat. Szum, zamieszanie, niedowierzania. Jeżeli wóz wzbudza kontrowersje to też będzie przyciągał chętnych. A konkurencja nie śpi tylko bacznie ogląda i robi notatki. Mamy więc potencjał na nowy trend, który trzeba szybko wykorzystać.
Dlatego też w ostatnim czasie mamy wysyp projektów oraz nawet planów na najbliższe lata, w których auta nie wyglądaja jak nic znanego do tej pory. Wreszcie wyrzucamy szklane przerośnięte lampy a w ich miejsce pojawiają się drobne, zimne, nieprzyjemne lasery ledy. Bryła mimo, że zwykle opływowa też nacechowana jest wieloma ostrymi krawędziami. Jako pieszy na drodze nie będziesz uciekał przed polującymi bestiami tylko staniesz się ścigany przez bezduszne maszyny.
DYSTOPIA
Żyjemy w bardzo dzikim okresie. W każdej chwili dowolny pracownik biurowy może stracić swoje stanowisko będąc zastąpionym przez AI. Natomiast zwykły robotnik na produkcji kosztuje tyle co gromadka półlegalnie zatrudnionych migrantów z trzeciego świata więc wystarczy szybka decyzja o zwiększeniu efektywności aby robol dołączył do biurwy na bezrobociu. Małe firmy przegrywają procesy sądowe z gigantami z armią prawników. BlackRock jest w stanie położyć na łopatki całe narody jednym kliknięciem na giełdzie – wystarczy tylko ich sprowokować zbrodniomyślą przeciwko panoszącym się korporacjom. Bogatym coraz bardziej przeszkadza biedota w samochodach – nie moi kochani SCT nie poprawi jakości powietrza na tyle aby miało to jakikolwiek sens. Biedni mają zniknąć z oczu bogatych, pospolite punkty rozrywki mają upaść a w centrach miast pozostaną tylko biura dla dyrektorów i menadżerów oraz najbardziej luksusowe restauracje i hotele.
Maria Davis – ambitna dyrektora Lockheed Martin, dopina wielomilionowy kontrakt na nowe uposażenie dla milicji Federacji Europejskiej (dawniej UE). Jest postacią kontrowersyjną, rządną władzy, znienawidzoną przez obywateli kontynentu po tym jak wystąpiła w reklamie Lockheed Martin, do której użyto nagrań z tłumienia buntu robotniczego w Zagłębiu Ruhry w 2025 roku. Po Europie porusza się opancerzonym BMW 7 Protecton z 4,4 V8 pod maską o mocy 530 KM / 750 nM. Każdy centymetr kabiny jest szczelnie opancerzony aby żaden rebeliant lub anarchista nie mózg zrobić ku-ku Pani Davis swoimi śmiesznymi domowymi bombkami z saletry i fajerwerków. Oczywiście sama takiej limuzyny nie prowadzi – ma od tego szofera. Dostępna była wersja elektryczna ale tylko plebs stoi w kolejkach do ładowarek zwłaszcza gdy w Federacji mamy notoryczne awarie przestarzałej sieci elektrycznej. Benzyna 98 jest dla szlachty tak samo jak BMW 7 Protection – te cztery tony na kółkach są tylko dla wybranych.
Alvon „D34DRUNNXR” Jiménez – amerykański celebryta, potomek migrantów z Kolumbii i Algerii. Stał się sławny dzięki patostrimom podczas, których zażywał narkotyki i wszczynał bójki na osiedlu. Jego największy wyczyn – przyjęcie podwójnej dawki śmiertelnej fentalynu – dał mu tytuł „osobistości” pośród gwiazd. Idol młodzieży zwłaszcza ze środowisk patologicznych. Ma miliony na koncie dzięki lukratywnemu kontraktowi z MSTR-ERGY (dawniej Monster Energy Drink), który reklamuje hasłem „Jebać śmierć, jebać sen, wracaj do żywych” (Fuck death, fuck sleep, respawn now). Jego ulubionym pojazdem w kolekcji jest Cadillac Celestiq – egzemplarz 1 z 125 wyprodukowanych w 2024 roku. Neonowa limuzyna o długości 5,3 metra i wadze własnej 3 ton. Baterie elektryczne trochę ważą a naładowanie tej kolumbryny by starczyło na oświetlenie małej wioski na miesiąc ale tacy ludzie jak D34DRUNNXR nie muszą się przejmować rachunkami na prąd. Mieszka w słonecznym lewicowym Teksasie więc prąd z paneli słonecznych to żaden problem. Z resztą jeździ tylko po okolicy, na dalsze podróże ma własny odrzutowiec.
Thomas i Jessika Jacques – francuskie małżeństwo klasy pracowniczej. Thomas to starej daty inżynier, który pamięta czasy sprzed ery subskrypcji kiedy to produkty się posiadało a nie wypożyczało. Pracuje jako koordynator dystrybucji satysfakcji klienta (dawniej określano ten zawód mianem magazyniera) w AMZN. Jego żona Jessika (pochodzenia polsko-rumuńskiego) tylko raz w życiu widziała Wieżę Eiffla (na wycieczce szkolnej w podstawówce) ponieważ wstęp do centrum mają tylko najbogatsi z najkorzystniejszym CO2score. Jessika pracując jako pracownik energetyki uległa wypadkowi podczas budowy nowej sieci energetycznej i musiała kupić abonament na protezy nóg. To znacząco pogorszyło C02score państwa Jacques i w tej sytuacji mogą wynajmować tylko Citroena Ami – samochód o najmniej obciążającym C02score w całej ofercie carsharingu PNK (dawniej Panek). Państwo Jacques marzą pojechać kiedyś na wakacje własnym kamperem jak robili to ich dziadkowie jednak posiadanie pojazdu prywatnego jest fizycznie nierealne. Wszystkie samochody w Federacji Europejskiej są wypożyczane w systemie subskrypcji. A po skończeniu najmu wracają na stację pojazdu aby zrecyklingować baterie do użycia w kolejnym aucie. Mimo to Państwo Jacques nie tracą pogody ducha ponieważ cieszą się, że nie muszą dojeżdżać do pracy przeładowaną komunikacją miejską. A nawet jak podczas zamieszek Ami zostanie zdemolowany i podpalony to żaden problem – gdzieś obok stoi kolejny czekający na wynajem z apką. Viva la fédération! Viva la état français!
Grande Finale
Ale co jest takiego dobrego w dystopijnych, bezczelnie kanciastych autach? To, że ich stylistka odpowiada nowej rzeczywistości, która powoli się kreuje wokół. Mimo, że większość tego nie dostrzega to statystyki, wykresy i przewidywania pokazują wyraźnie – przeciętny Kowalski zarówno w Polsce jak i na całym świecie będzie miał coraz większy problem gromadzić majątek a coraz większy procent jest zarobków będzie przeznaczany na wydatki bieżące. Rodząc się na danym poziomie piramidy społecznej nie będziesz miał możliwości piąć się w górę a jedyne co się może wydarzyć to spadnięsz w dół hierarchii. I możesz żyć w bańce, że wcale nie jest tak źle bo gdzieś tam się strzelają, gdzieś tam umierają z głodu albo grzebią w śmieciach za dolara dziennie – a ty masz przynajmniej wynajęty pokój i ciepłego wafla z chrabąszczy. Ale twoja bańka będzie za każdym razem pękać gdy zobaczysz jak milioner wozi się kilkutonową limuzyną dla własnej przyjemności gdy ty nie będziesz godzien posiadania prywatnego auta.
A co z SUVami? Możliwe, że zaczną zanikać z rynku prywatnego. Możemy robić kombinacje z aerodynamiką i wychwalać niski współczynnik oporu powietrza Cx ale powierzchi rzutu nie oszukasz i sedan/coupe zawsze będzie stawiał mniejszy opór niż identycznie narysowany SUV. Jeżeli przyszły świat ma opierać się na energii elektrycznej to każdy przejechany dodatkowy kilometr będzie na wagę złota dlatego więcej sensu ma projektowanie aut niskich. Ale! Ale! Ale bezpieczeństwo! Większość aut już teraz jest projektowana aby zdać IIHS i NCAP, a nie żeby być faktycznie bezpieczna dla użytkowników. Wystarczy w danym teście zmienić drobne parametry jak np. wysokość punktu kolizji i autko które dostawało 5 gwiazdek jednak zasługuje tylko na 1 gwiazdkę bezpieczeństwa.
Ponadto po co ci taki poziom bezpieczeństwa? Chcesz zapierdalać? Chcesz narażać innych? CHCESZ MARNOWAĆ ENERGIĘ NA GŁUPOTY? Masz jeździć wolno i oszczędnie. Z resztą wysokie auta zabijają pieszych, dlatego jeżeli jakiś SUV w przysżłości będzie produkowany to będzie on… tylko na użytek policji.
Natomiast spodziewać możemy się drugiego renesansu aut sportowych/aut dla entuzjastów. Tylko tym razem to nie będą małe i tanie hot-hatche i drobne coupe jakich było pełno w latach 90-tych. Teraz to będą auta dla bogatych entuzjastów. Tak jak jazda konna – dawniej jeden z bardziej dostępnych środków transportu, który finalnie stał się rozrywką dla bogaczy i elit. Tak samo auta sportowe będą zarezerwowane dla dzieci najbogatszych. Luksusowe materiały, ekskluzywne wnętrza, paliwożerne/energożerne silniki – w końcu limity CO2 są tylko dla biednych.