Wielu z nas się zastanawia jakiego podkładu używać do podróży małych i dużych. Można oczywiście jeździć w zupełnej ciszy jeśli kupiło się samochód fabrycznie z zaślepką zamiast radia, ale wszyscy się chyba zgodzimy, że słuchaniu ryku silnika w drodze szybko się nudzi i lepiej jednak założyć sobie jakiś zestaw nagłośnieniowy.
Ludzie idący na tzw. łatwiznę pewnie organizują sobie jakieś współczesne radyjko na płyty CD albo port USB i będą słuchać muzyki z pendrive’a albo telefonu, zaś bardziej hardkorowym samochodziarzom polecam poszukać jakiegoś grzecznego kaseciaka z lat 90. – będzie się ładnie komponować z wnętrzem Waszego klasyka, nawet jeśli jest z dekady wcześniejszej albo następnej: zanim odpalicie Internet i sklep internetowy polecam zajrzeć na najbliższe złomowisko, zazwyczaj leżą tam jeszcze auta z takimi radyjkami, a jeśli nie to pracownicy potrafią takowe odkładać na półkę i za te 20 złotych można się cieszyć własnym samochodowym odtwarzaczem kaset, za którego każdy złodziej w latach 90. dałby się pociąć.
Dobrze, kwestia radia załatwiona, teraz czas na dobór muzyki: na całe szczęście epoka prostych radioodbiorników Unitry odchodzi do lamusa nawet wśród starszych aut, bo i wiek youngtimerów cały czas idzie naprzód a nie wstecz, więc nie musicie czuć się skazani na słuchanie tego, co akurat puszczą w popularnej rozgłośni radiowej. A jeśli macie jeszcze auto z lat 70. Albo 80. to też mam dobrą wiadomość: takim radiom łatwo jest dorobić kabel do podłączania zewnętrznego urządzenia jak telefon, więc również nie musicie się czuć wyobcowani. Możecie sobie sami wybrać czego chcecie posłuchać więc skorzystajcie z tego. Nie ma lepszego sposobu na obcowanie z klasykiem niż słuchanie w nim muzyki z epoki, z której pochodzi.
Muzyka rockowa najlepiej będzie leżeć w kompletnych antykach z lat 60. i 70., w młodszych wozach polecam udać się w stronę popu. Nic tak ładnie nie będzie licować z ejtisowymi kantami i opływowymi liniami jak klasyki syntezatorowej muzyki od wykonawców takich jak Ultravox, Yazoo, czy Pointed Sisters. Poszukiwaczom odpowiednich brzmień proponuję posłuchać trochę audycji Marka Sierockiego ze starymi hitami, ewentualnie odpalić sobie soundtrack z GTA Vice City w poszukiwaniu inspiracji – nie zawiedziecie się.
Dla prawdziwych koneserów jest jednak inny złoty gatunek: Italo disco. To jest kawał dobrej muzyki, która zawsze wprawia w dobre samopoczucie i zawsze elegancko siada w starszych autach. Właściwie nie ma złego kawałka z tego gatunku, można brać wszystko co leci, to zawsze będzie dobrze brzmiało: Fancy, Savage, Ken Laszlo, Lee Marrow, C.C. Catch, Righeira, Koto, Gazebo, oni wszyscy tylko czekają, żeby rozruszać atmosferę w Twoim aucie w najlepszym możliwym stylu. A gdy podróż prowadzi na kilkudniowy zlot to można kasetę/płytę/pendrive’a z tymi artystami podłączyć do jakiegoś systemu nagłaśniającego i dobrze się przy tym bawić na zlocie – każdy to zna, każdemu podpasuje.
Dla aut z lat 90. substytutem Italo będzie eurodance. Któż nie pamięta z dzieciństwa nut wykonawców takich jak Captain Jack, Dr. Alban, Ace of Base, DJ Bobo, czy 2 Unlimited? Żwawe numery do żwawej (oczywiście w granicach rozsądku) jazdy. Na niektórych stacjach te numery nadal lecą każdego dnia, więc łatwo można sobie na bieżąco zbierać inspiracje do listy marzeń, ewentualnie polecam przejrzeć Internet w poszukiwaniu list piosenek użytych w Smerfnych Hitach i odnaleźć oryginalnych wykonawców, bo na ich pierwszych albumach większość numerów to były właśnie przeróbki hitów eurodance.
Dochodzimy do tematu polskich hiciorów dla tych, którzy pragną posłuchać czegoś w języku ojczystym. O ile lata 80. to prosty temat – można do woli mieszkać kawałki bardziej rockowe z popowymi i to zawsze będzie ładnie brzmieć – Kombi z Lady Pank, Urszula z Budką Suflera, Kapitan Nemo z Republiką, Franek Kimono z Azylem P. o tyle lata 90. to śliski grunt ze względu na disco polo. Mimo, że moim zdaniem nie ma lepszej muzyki do Poloneza to jednak rozumiem, że niektórzy dostają alergii na samą myśl o niej, na szczęście jest alternatywa: polski eurodance. Żwawsze, szybsze, mniej ludowe, a też idealnie komponujące się z furą z ostatniej dekady XX stulecia: Agata, Project ’96, Play & Mix, Kozacy FM, Power Kids, posłuchajcie, nie zawiedziecie się.
No to tyle ode mnie, wiecie już czego szukać, a więc teraz marsz do Internetu albo na giełdy staroci w poszukiwaniu kaset i płyt z perełkami.