Dobrze, że różni ludzie lubią różne auta, bo inaczej byłoby nudno na świecie, gdyby wszyscy jeździli tym samym bez względu na to czy mówimy tutaj o BMW czy o Alfach Romeo. Jednak jest pewna dość szkodliwa grupa ludzi, której ten stan rzeczy zdecydowanie przeszkadza. Bez żadnych ograniczeń takich powinno się nazywać debilami, albo idiotami, jednak bardziej dyplomatycznym określeniem będzie słowo „fanatycy”.
Każda grupa miłośników danej marki czy narodowości aut jest skażona tą patologią, która jest jednym z najgorszych nowotworów toczących te społeczności. Domyślam się, że wszyscy zetknęliśmy się z ludźmi tego toksycznego sortu. Czemu stanowią oni taki problem i czemu tak się nad nimi wyżywam w tym wpisie? Ano dlatego, że są oni w stanie zniechęcić człowieka do każdego auta oraz rzucać negatywne światło na każde towarzystwo, choćby 99% wyznawców danego modelu było w porządku. Gdy na popularnym komunikatorze znanym jako Discord dołączałem do najróżniejszych grup fanów Poloneza zazwyczaj wytrzymywałem co najwyżej kilka dni ze względu na skrajnie toksyczną atmosferę tam panującą: nic o Polonezie nie można powiedzieć złego, to był najlepszy wóz na świecie a ty się nie znasz trollu, moja racja jest święta, a nawet jeśli się mylę a ty nie to ja i tak mam rację a ty się wal na ryj kretynie itd. Banda kretynów, idiotów i niedorozwojów umysłowych mentalnie na poziomie 12-latków. Ale jednak nic mnie tak nie rozjuszyło jak fanatycy aut włoskich, dlatego biorę ich jako przykład i dlatego w ich czułą strunę uderzam w tytule.
Jakie były samochody włoskie? Otóż dość przeciętne jakby na nie nie spojrzeć. Owszem, Włosi mają swoje zasługi w historii motoryzacji: Lancia była jedną z pierwszych marek stosujących nadwozia samonośne, Alfy Romeo przed wojną były sportowymi autami premium na poziomie dzisiejszych Ferrari czy Lamborghini, Fiat był jednym z największych producentów samochodów na świecie, którego konstrukcje są znane w praktycznie każdej części naszej planety, a studia designerskie takie jak Pininfarina, Giugiaro, czy Ghia przez wiele lat były pomnikami designu samochodowego. Wszystko bardzo fajnie, tylko jak to się ma do faktu, że wiele włoskich aut było po prostu beznadziejnych.
Fanatycy włoskich aut nie widzą czarnych kart w historii swoich ulubionych marek, tylko wywyższają je na piedestał nie dostrzegając żadnych choćby najmniejszych rysek, w dodatku zarażeni głupotą od swoich internetowych guru z YouTube jak jeden mąż powtarzają, że te auta są mega super ciekawe, a Niemcy są nudne jak flaki z olejem i nie warto się nimi interesować, a tak w ogóle włoskie samochody są równie dobre jak niemieckie, a wszystkie negatywne opinie o nich to są krzywdzące stereotypy. No dobra, to teraz powiedzcie mi, gdzie są stare Fiaty Croma? Albo Tempra? Albo Lancie Thema? Albo chociażby Alfy Romeo 155? Nie ma, nawet Fiata Mareę ciężko jest spotkać podczas gdy Golfy dwójki razem z Audi 80 B3 i B4 czy Mercedesami W124 nadal dzielnie służą w Polsce B jako środki codziennego transportu.
Inna sprawa, czy auto z samego faktu, że jest już niespotykane na drogach, bo zostało wybite do cna, jest serio ciekawe i warto się nim interesować jak największym na świecie dziełem sztuki? Jeśli jesteś jednym z bardziej znanych youtuberów-graciarzy to tak, ale tak na dobrą sprawę to są to po prostu zwyczajnie generyczne wynalazki ze swojej epoki, które wyginęły z konkretnych powodów, dobrze, że coś się z tego uchowało, ale nie należy z tego powodu dyskryminować samochodów z innych krajów, których jest pełno na wszelkich zlotach czy nawet na parkingach pod Biedronką, zawsze warto zgłębić temat dlaczego tak dużo ich zostało do dziś, poznać może ich historię, która również potrafi być fascynująca, a nie tylko rzucić „ale one są nudne, bo wszędzie tego pełno i cmoknijcie mnie w zderzak mojej Alfuni”.
A jak już przy Alfuniach jesteśmy to cóż… Alfa Romeo jak ja tego dziadostwa nienawidzę. I to właśnie nie z powodu samego faktu, że te auta są po prostu przeciętne do bólu, tylko z powodu prawdopodobnie najbardziej toksycznej grupy fanatyków marki samochodów, z jakimi się kiedykolwiek zetknąłem. Fanatycy-alfiarze dobra robota, obrzydziliście mi swoją ukochaną markę na stałe, sądzę zresztą, że nie tylko mi. Dobra robota. Brawo. Więcej fanatycznego zachwalania nieproporcjonalnej abominacji jaką jest Brera jako najpiękniejsze auto w dziejach, więcej zachwalania modelu 159 jako superniezniszczalnego (zdaje się, że w jednym z silników dochodziło nawet do pęknięcia głowic i to była norma, super, symbol niezawodności), więcej pogardzania fanami niemieckich marek, obrażania ludzi w BMW czy Mercedesach jakby wasze skarbulki były jakimś pieprzonym ósmym cudem świata zarówno w kwestii designu, jak i ergonomii oraz niezawodności. Mam nadzieję, że chociaż jesteście świadomi faktu, że ta pierwsza Alfa Romeo nie posiadająca opinii jednorazowego śmietnika powstała we współpracy z General Motors i być może dlatego wyróżnia się in plus na tle pozostałych modeli. Mam nadzieję, że znacie co nieco historię waszej ukochanej marki i wiecie o wpadkach pokroju Alfasuda czy Arny, które i tak były ledwo wierzchołkami góry lodowej. I nie chrzańcie mi o jakiejś radzieckiej stali, bo ten mit został dawno obalony i to niejednokrotnie.
Ignorancja to siła. Przejawy tego już pokrótce wskazałem powyżej. Przejawia się ona właśnie poprzez pogardę wobec innych i przekonanie o własnej doskonałości oraz nieomylności. Fanatycy włoskich aut wolą doszukiwać się we włoskich autach jakichś pionierskich rozwiązań, które świat znał już od dawna: Fiat 128 jako futurystyczna konstrukcja, bo był jednym z pierwszych aut z przednim napędem – pozdrowienia od Mini, albo nie, lepiej, pozdrowienia od Syreny, która weszła jeszcze wcześniej do produkcji, albo co ja się będę, pozdrowienia od Citroena i DKW, które przedni napęd stosowały już przed wojną. Najbardziej wizjonerscy designerzy świata jak Giugiaro, który dał popis w Alfasudzie, który już pod koniec lat 70. wyglądał jak przypudrowany trup, co, NSU Ro80 zaprojektowane przez Clausa Luthe, którego linia boczna występuje w Audi praktycznie do dziś i nie kłuje w oczy 1967 rokiem? A to tam, po co o tym wspominać. Włoscy designerzy robili cudownie lekkie auta, które zawsze, ale to zawsze wytrzymują próbę czasu, podczas, gdy takie Mercedesy z lat 80. wyglądają jak zapasione szwaby zapchane kiełbasą, z którym największym spaślakiem jest S-klasa W140? Zobaczcie sobie lepiej na Alfy z lat 80., na Fiata Regatę czy Lancię Delta 2. serii.
A co do Mercedesów to tylko przypominam, że one są autorstwem pana Bruno Sacco, który, niespodzianka, BYŁ WŁOCHEM. I w tym przypadku faktycznie stereotyp o włoskich designerach okazuje się być prawdziwy, bo Merole z tamtych lat przebijają wiele aut projektu takiego np.: Giugiaro dzięki m.in.: dużo lepszym proporcjom, chociaż nie no dobra, Giugiaro geniuszem był, bo zaprojektował Fiata Pandę, który miał płaskie wszystkie szyby, powtarzam PŁASKIE, super, doszedł do standardu sprzed wojny. Szkoda, że wspominam tutaj o prawdopodobnie najpodlejszym aucie zachodnim, który od malucha w kwestii komfortu różnił się właściwie tylko umiejscowieniem silnika, bo w pierwszych latach ten wóz nawet motor miał od malucha, a wyposażenie to dno i dwa metry mułu, że wspomnę tylko o drzwiach, w których boczki w standardzie to były cienki paski ze skaju pokrywające może 40% całej powierzchni drzwi, ale raczej mniej. To ja już wolę ściskać się w maluchu żyjąc w świadomości jak mocno Włosi spaprali tę konstrukcję porównując ją nawet z Hondą 360, która miała więcej miejsca w kabinie mimo mniejszego rozstawu osi i prawie 10 lat wcześniejszej daty debiutu, przynajmniej bardziej uroczo wygląda od tego kanciastego generycznego pudełka autorstwa pana G.
Swoją drogą to zabawne, że my się wstydzimy malucha jako auta skrajnie ubogiego i zacofanego w 2000 roku mimo, że Panda jedynka będąc autem równie podle wyposażonym i niewygodnym, była produkowana aż do roku 2003. Jednak warto zgłębiać historię motoryzacji. Dobrze, silnik był cichszy i z przodu.
Oczywiście to nie jest tak, że tylko fanatycy włoszczyzny są tutaj grzesznikami, a reszta świata jest bez winy. Jak już podałem wcześniej, wziąłem ich tylko jako przykład, bowiem to oni akurat zaleźli mi za skórę najmocniej. Tacy kretyni są powszechnym zjawiskiem w każdej z grup, jak poloneziarze, o których wspomniałem wcześniej, maluchowcy, na których skarżył mi się jeden kumpel i przez których na każdym zlocie idzie ogłuchnąć, bo zlot bez strzelania z wydechu zlotem straconym, frankofile od hydrocytryn, jdmiarze ze swoimi Corollami AE86 z chińskiej bajeczki, czy mentalne sebixy w Beemkach.
Najważniejsze to pracować nad sobą, żeby nie stać się jednym z nich. Żyjmy i dajmy żyć innym. Lubisz Polonezy? Spoko, dobrze, że ktoś się zajmuje reliktami naszej motoryzacji. Uwielbiasz komfort i jakość wykonania Mercedesów? I bardzo dobrze, Twoje auto będzie przykładem czym dawniej był synonim naprawdę dopracowanej konstrukcji. Cenisz sobie pragmatyzm Japończyków albo fantazję Francuzów? No i fajno, dobrze jest widzieć, że ktoś nie idzie w oczywiste oczywistości. No i w końcu: jeździsz klasycznym Fiatem, zabytkową Lancią, albo latasz Alfą 159 w nadziei, że będzie z niej kiedyś fajny youngtimer? W porządku, chwała Ci za to, że dzięki Tobie te auta nie popadną w zapomnienie, tylko na miłość boską, i tutaj się zwracam do Was wszystkich bez względu na to czym jeździcie i co Was interesuje, nie bądźcie fanatykami, nie dawajcie się ponieść jakimś dzikim frustracjom czy megalomanii, nie słuchajcie debili twierdzących, że jedni są lepsi od drugich, bo jeżdżą takimi a nie innymi autami, bądźcie otwarci, powiększajcie swoją wiedzę o zarówno swoich ulubionych markach, jak i o konkurencji, żeby lepiej rozumieć ich historię i umiejscowienie w hierarchii, nie zamykajcie się na poglądy innych, a żyć nam wszystkim będzie przyjemniej.
Który przychlast się tu tak spruł o Alfę? SzubiDubiDu? xDDD
Kto to jest SzubiDubiDu? Pseudonim jakiegoś dziennikarza?
Młody, przeparkuj tą alfę bo żebym znowu się nie wypierdolił na plamie oleju z tego trupa wychodząc nad ranem od twojej mamusi.