Wybrałem się tym razem samodzielnie bez pozostałych redaktorów do Sochaczewa na zlot, którego nazwę już zdążyliście przeczytać w tytule poniższego artykułu. Jest to coroczna impreza odbywająca się w sierpniu, na którą zjeżdżają się Maluszki z całej Polski, ale nie tylko, bo widziałem również auta z krajów takich jak Węgry, Niemcy, czy Holandia.
Tegoroczne wydanie było nieco inne od pozostałych między innymi dlatego, że zazwyczaj samochody jadą w jakieś charakterystyczne miejsce w okolicy i ustawiają się jak na klasycznym zlocie, aby okoliczni mieszkańcy (oraz wszyscy przyjeżdżający specjalnie na to wydarzenie wyłącznie w roli zwiedzających) mogli je podziwiać w glorii i chwale. Tym razem nie znalazłem żadnej informacji jakoby miałoby się odbywać coś takiego – jedynie próby sprawnościowe, ale że mnie to nudzi to olałem temat i wolałem udać się po prostu na kemping w pobliskich Tułowicach, na którym bawili się i nocowali uczestnicy zlotu. Wejść mógł każdy, ale na wejściu trzeba było wykupić sobie możliwość wstępu, zamiast biletów organizatorzy dawali każdemu opaskę w konkretnym kolorze – inny dla zlotowiczów, inny dla zwiedzających.
Na miejscu zgodnie z moimi oczekiwaniami panowała swojska atmosfera, na wesoło i sympatycznie. Ludzie trzymali się zazwyczaj swoich ekip, w których śmiali się, rozmawiali i robili sobie m.in. grilla, ale nie zabrakło także tradycyjnie grzebiących w swoich autach dokonując bieżących inspekcji i napraw, bądź puszczających głośną muzykę rozrywkową ze swoich wehikułów, czy robiących standardowe upalanie maluchów polegające na robieniu strzałów z wydechów – każdy standardowy maluch to potrafi: wystarczy odpalić silnik, dać gazu, zgasić silnik, podpompować pedał gazu i włączyć zapłon.
Dobra, starczy tej pisaniny, bo wiem, że czekacie głównie na zdjęcia… oto i one:
Dobra, produkuję się z tymi maluchami, a co z gośćmi w innych autach? Już spieszę z odpowiedzią:
Po krótkiej przerwie wracamy do maluszków. Były jeszcze dwa Duże Fiaty, ale nie dałem rady ich uwiecznić.
A teraz czas na małe Top 3 maluchów, które zrobiły na mnie największe wrażenie:
Miejsce 3
Miejsce 2
Miejsce 1
No i to by było na tyle, impreza jak najbardziej udana, dało się pogadać z ludźmi na temat ich wozów, fajne jest to, że każdy z tych maluchów ma swoją historię i jest wyjątkowy dla swojego właściciela, jeszcze fajniejsze jest to, że każdy chętnie dzieli się historią swojego wozu. Pozostaje czekać do przyszłego roku na następną, okrągłą 20. edycję „ogólniaka”. Nie wspominałem o tym, ale każda edycja tej imprezy odbywa się w innej części Polski. Tym razem podobnie jak rok temu padło na Sochaczew, wcześniej były m.in. Łódź, Warszawa, Kraków, Toruń, czy Giżycko. Gdzie odbędzie się tym razem? Czas pokaże. Nie wpuszczajcie youtuberów.