Mówiłem, że zrobię drugą część nie każąc Wam czekać daremnie na coś, co się nie wydarzy:)
Mieliśmy ostatnio spotkanie redakcyjne (libacja alkoholowa – przyp. red.), podczas którego stwierdziliśmy, że wypadałoby zobaczyć otrębuską ekspozycję znów po latach zobaczyć jakie zmiany się dokonały na owej ziemi przez tych kilkanaście lat. Nie wahając się zbyt długo wsiedliśmy w samochód red. Krokieta i zajechaliśmy na miejsce przy akompaniamencie głośnej muzyki (i krzyków kierowcy na innych uczestników ruchu). I cóż tam zobaczyliśmy?
No i cofamy się ku wyjściu.
No i tak to wygląda obecnie tak kolekcja. To nie są dosłownie wszystkie auta obecne na ekspozycji, no ale powiedzmy, większość pozwalająca się zorientować w temacie. Jeśli mogę to jakoś podsumować to tak: fajnie, że trochę poluzowali z ilością aut, dzięki czemu to co jest można sobie lepiej obejrzeć, z drugiej strony trudno się oprzeć wrażeniu, że wiele aut to są zabytki raczej nieruchome, a wystawienie paru wozów na zewnątrz na pastwę warunków atmosferycznych zakrawa na skandal.
No i jeszcze jedna rzecz: pogrzało ich do reszty z tymi Rolls-Royce’ami. Serio, jest wiele wspaniałych marek motoryzacyjnych, RR to były niesamowite maszyny, ale to jeszcze nie oznacza, że trzeba tę markę tak eksponować w ilościach hurtowych. Jeśli właściciele nie mają pomysłu czym innym zapełnić te hale to polecam wybrać się do sąsiadów, może odsprzedadzą jakieś fajne eksponaty.
Bo tak się przypadkiem składa, że to muzeum sąsiaduje z kilkoma działkami, które są wręcz, za przeproszeniem, nafaszerowane ciekawymi okazami, które niszczeją porzucone. Oto i kilka z nich.
No i tak to właśnie sprawa wygląda obecnie z tym muzeum. Jest ono cały czas czynne, a ostatnimi czasy przechodzi oblężenie gości i wszelkich „znafców” od samochodów Warszawa w związku z odnalezieniem… a zresztą wszyscy wiedzą co oni tam przywieźli, bo gadają o tym ostatnio dosłownie wszyscy spece od branży motoryzacji zabytkowej.
Czy muzeum warto odwiedzić? To już polecam Państwa indywidualnej ocenie. Miłośnicy gratów i Rolls-Royce’ów będą zachwyceni. Reszta różnie, zwłaszcza w tych czasach. W 2008 nie mieli oni konkurencji, obecnie owa konkurencja jest: Końskie, wystawa w FSO, Oława, Szczecin, jest w czym wybierać. Pozostaje mi życzyć właścicielom zdrowia, determinacji (czy też ochoty) na utrzymanie tych samochodów w jak najlepszym stanie, a ich synowi jak najwięcej hajsu na te wszystkie Ferrari, Aston Martiny i Mercedesy.