The Last True Skoda czyli Skoda Felicia

W świecie motoryzacji kwestie pierwszeństwa czy też ostatniego gaszącego światło są nieraz sporne. Wiem że to brzmi jak truizm, no ale jakby nie patrzeć – taki Golf 1. generacji NIE BYŁ pierwszym kompaktowym autem FWD – przed nim było chociażby Mini, Renault 16, Fiat 128 czy też rodzima Syrena oraz enerdowski Trabant z P70 i innymi. W kwestii ostatnich to też czasem nie jest jasne. O ile Tatra 700 była ostatnią limuzyną tejże marki, tak Skoda Felicia z 1994 jest uważana za ostatnią prawdziwą Skodę.

Historię Felicii z lat 90. trzeba zacząć niejako od jej poprzedniczki, to jest modelu Favorit z lat 1987-95. Czeska faworyta, mająca początkowo nazywać się Laura, była przednionapędowym kompaktem. Niby nic, ale jak na warunki polityczne i gospodarcze – lata 80. w Bloku wschodnim – oraz fakt iż to była czeska konstrukcja (poza designem czy niektórymi rzeczami – za pierwsze odpowiadało Bertone, za drugie trochę Porsche pomogło) – wyszło znakomicie. Wóz się sprzedawał i był dobrą kartą przetargową fabryki w Mlada Boleslav.

it’s not a Dumbest Skoda Alive / kadr z klipu 100Gecs

Traf chciał iż marką zainteresował się Volkswagen, który złożył intratną propozycję Czechom. Obie strony się zgodziły i wkrótce Skoda znalazła się w koncernie Volkswagena. Tutaj nadmienię jedno – Volkswagen NIE CHCIAŁ KUPIĆ FSO. Owszem, przedstawiciele VAGa złożyli wizytę, ale na tym się skończyło. Większe zakusy miał robić Hyundai, ale miano ich zlać ciepłym moczem. Bliskiej transakcji był General Motors – podpisano listy intencyjne i złożono pewną partię Opli Astra F. Koniec końców współpraca FSO-GM poszła się jebać, zaś fabrykę przejęło Daewoo – ale to temat na inny wpis.

Mit o kupnie przez VW Skody oraz FSO tak się rozrósł i żyje w narodzie że o japierdole, szkoda gadać. Gdyby mi płacili za czytanie tych teorii, mitów i wynurzeń z dupy, tobym kurde miał taki garaż marzeń że przeciętne muzeum w Polsce to sterta wrostów i szrotu pod płotem.

Wracając do tematu Skody – chociaż taaak, temat Skoda VS FSO w narodzie się do dziś przewija (dzięki kurważmać j*tuberzy za pięć sestercji) – to VAG uznał iż Favorita można ulepszyć znaczy zliftować bez większych bólów. Tak się też stało i w 1994 roku przedstawiono model Felicia; produkcja ruszyła pod koniec roku.

Sama nazwa była użyta wcześniej, w kabriolecie z lat 60., który był wersją otwartą modelu Octavia. W 1998 roku przeszła lifting, który upodobnił front do większej Octavii.

Jeśli chodzi o różnice między przedliftową, a poliftową Felicią – najłatwiej rozpoznać je po przodzie. Wczesne egzemplarze mają ciut mniejsze i bardziej zaokrąglone przednie lampy, nieco inne zderzaki i grille w kolorze nadwozia, przypominające te z późnych Favoritek.

Z tyłu oznaczenie modelu i wersji było mocowane na czarnej listewce po obu stronach.

Kombi w wersji przedliftowej

Wersja poliftowa otrzymała nowe, większe przednie światła, inny zderzak oraz grill z „chromowaną” obwódką i czarnymi kratkami. Oznaczenie modelu i wersji przeniesiono niżej, na srebrną listewkę.

wersja poliftowa

Nadwozie Skody Felicii, no cóż… Jest. Z daleka widać, że Felicia ma korzenie w Favoricie, baa w sumie to taki Favorit 2.0. W kwestii nadwoziowej oferowano Felicię jako 5-drzwiowego hatchbacka

wersja poliftowa

a także jako 5-drzwiowe kombi; niejako śladem poprzednika, kombiak miał taką samą klapę czy tylne lampy jak hatchback.

Felicia w Kombi, tym razem wersja po liftingu

Oprócz tego oferowano Skodę Pickup, w wersji Furgon, z nadbudówką, no i Pickupa, z odsłoniętą paką. Ciekawostka – wersję Pickup ominął lifting; dalej je wytwarzano ze starymi przodami.

Pickup z zabudową furgonową
Pickup w wersji otwartej, z rzadką klapą / źródło Otomoto

Pewną bardziej zabawową odmianą była Felicia Fun, czyli wersja pickup z przedłużoną kabiną i ruchomą tylną ścianą. Mówiąc wprost, można było przesunąć ścianę i stworzyć dodatkowe miejsca dla pasażerów.

Felicia FUN z zabudową ;o

Oprócz tego na czeskim rynku oferowano wersję Felicia VanPlus, czyli Felicię z nadbudówką z laminatu, wersję Praktik – czyli van, a także MTX Cabrio. W rajdach ścigała się wersja Kit Car.

VanPlus
MTX Cabrio
Felicia Kit Car czyli rajdowa odmiana

Skoda Felicia w wersji hatchback mierzyła 3.88 metra długości; wersja Kombi 4.20, zaś pickup 4.11 metra. Szerokość była taka sama i wynosiła 1.68 metra. Felicia mierzyła 1.41 w hatchbacku, 1.42 w kombi, zaś w pickupie z niską zabudową 1.63 metra. Waga wynosiła 930-935kg Felicii z OHV, 960kg z silnikiem 1.6 i 1020kg z dieslem.

Jeśli chodzi o przeróżne wersje wyposażeniowe (głównie LXi i GLXi u nas), czy też pakiety, to było ich od groma i trochę. Jako wyposażenie dodatkowe można było zakupić wspomaganie kierownicy, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, szyberdach, klimatyzację, system ABS (!) czy poduszki powietrzne oraz komputer pokładowy.

Z takich rzeczy niemal oczywistych, większość Felicii miała fabrycznie montowane albo domontowywane rozpórki przy przednich amortyzatorach, w celu poprawy sztywności budy. Niektóre egzemplarze posiadały specyficzne chwyty powietrza na masce.

Podobnie jak Favorit, tak i Felicia miała pakiety nawiązujące nazwą do kolorów, czy też przeróżne Sport Line i inne Magic.

o rany rany jestem zardzewiały

Jednym z najciekawszych był Harlequin – podobnie jak Volkswagen Polo, tak i Felicia w tym pakiecie miała każdą część w innym kolorze – nawet tapicerka była różnokolorowa; siedzenia miały oddzielne kolory.

to nie jest Harlequin, ale zamysł może i był podobny
tu zaś ten prawilny

W środku z kolei… Żeby nie było za pięknie – jak Favorit miał – mimo wszystko – ciekawie zarysowaną deskę rozdzielczą i boczki drzwi, tak Felicia ma już niemal typowe wnętrze z VAGa, czyli szaro, ponuro i smutno.

Gdzie ta BRONZOWA DESKA ktoś spyta – ano na śmietniku, VAG wjechał więc ma być poprawnie w środku. Mówię niemal, ponieważ DÓŁ DESKI to Favorit. Serio, na deskę z Favorita nałożyli drugą. XD Ciekawi mnie czy był ktoś, kto miał Felicię, zdjął „nakładkę” i postarzył wnętrze.

hello Laura yyy Favorit ( ͡° ͜ʖ ͡°) btw to ta kiera bez airbaga

Sama deska, jest w miarę przyjemna dla oka i nie najgorzej spasowana, no może poza klapką schowka przed pasażerem – on jest całkiem pojemny swoją drogą. Fajną sprawą jest też pojemny schowek przy dźwigni skrzyni biegów oraz popielniczka. Nieważne czy palisz czy nie – zawsze możesz tam coś schować, niekoniecznie kiepy.

Zegary Feli zachowały pewien klimat Favorita – pośrodku nich są umieszczone kontrolki, zaś po obu stronach prędkościomierz i obrotomierz; w krawędziach jest wskaźnik paliwa oraz temperatury płynu chłodzącego. Ciekawostka – mimo iż wskaźnik potrafi pokazać 90-110 stopni, tak to jest normalna, robocza temperatura. Wentylator włącza się powyżej 110 stopni.

W Felicii stosowano dwie kierownice – dwuramienną bez airbaga i czteroramienną z nim; kiera z poduszką pochodzi z Golfa III, lampka sufitowa także z niego pochodzi. Fotele z kolei prawdopodobnie mają szkielet z siedzeń z Favorit – mimo zvagowania Felicii, siedzi się na nich wygodnie, bez taboretowego klimatu ówczesnych aut Volkswagena.

Kolejna ciekawostka – tylną kanapę można wyciągnąć w kilka sekund; dzięki temu mamy kanapę do spania albo powiększoną przestrzeń ładunkową.

Bagażnik w Felicii w wersji hatchback miał pojemność 270 litrów; z kolei wersja kombi mogła pomieścić 447 litrów.

Wzorem Favorita, Felicia była napędzana kilkoma silnikami. Najczęściej spotykanym w Polsce był czeski ochłap czyli silnik 1.3 OHV, pochodzący z ery Skody 1000MB, jednak z kilkoma modernizacjami, występujący w wariancie 54 (gaźnik), 58 (monowtrysk) lub 68 KM (wtrysk wielopunktowy).

Oprócz silnika 1.3 był także silnik SOHC 1.6/75 oraz 1.9/64 Diesla, oba Volkswagena. Najlepszym wyborem był paradoksalnie OHV ze Skody – mniej się psuł i miał mniejszy apetyt na olej w stosunku do silnika z VW. Gorzej pod tym względem wypadał alternator – w dłuższej perspektywie najlepiej wymienić czeski Magneton na altek z VW – mniej przysparza problemów i lepiej ładuje. Co do prędkości i przyspieszania – OHV rozpędzało się do setki w 15.5-13.5 sekund, 1.6 w 12 sekund, zaś 1.9 – 16.5. Prędkość maksymalna wynosiła 170 km/h (1.6), 151 lub 162 (1.3 OHV) lub 156 (Diesel). Spalanie średnio wynosiło 8-10 litrów; w gazie potrafiła spalić 9-11 albo i więcej litrów na 100 kilometrów.

Co do samej mechaniki – Felicia miała 5-biegową, manualną skrzynię biegów i napędzane przednie koła. W układzie hamulcowym zastosowano hamulce tarczowe (z Golfa) oraz bębnowe. Zawieszenie z kolei było standardem – kolumny MacPhersona z przodu i belka ze sprężynami i amortyzatorami z tyłu. Zastosowano opony 165/70 13 cali.

Miałem okazję i możliwość jechać oraz prowadzić Skodę Felicię z 1999 roku, to jest poliftową. Oczywiście, jak to „polska Skoda”, tak i ona miała pod maską benzynowe magnum opos czeskiej marki czeski ochłap 1.3/68KM oraz instalację gazową. Względem ogólnego komfortu powiem tak – idealnie się jeździ w 2 osoby MAX; Felicia wtedy ma całkiem niezły zryw i dynamikę. Nie prowadziłem pomiarów stoperem, ale prędkość 110 km/h na trasie szybkiego ruchu, przekroczyła bez problemu i można nią cisnąć spokojnie 90-110.

Problem pojawia się gdy jedziemy w 4-5 osób – w obu przypadkach dynamiki prawie nie ma; dodatkowo, trzy osoby na kanapie to mordęga na dłuższe trasy – znajomy jadący w środku narzekał na ilość miejsca, mimo kompaktowych wymiarów. Inny z kolei narzekał na amortyzację tylnej osi – sprężyny z wersji kombi (w tym egzemplarzu) sprawiały, iż Fela najpierw była miękka, a potem dobijała do końca i tam zostawała. Najlepiej w tym wypadku ma pasażer z przodu, o ile nie jest wzrostu Prokopa czy Slendermana, tudzież gabarytów RoboCopa. Szczyt przewozowy to cztery osoby, wtedy jest zachowane minimum komfortu.

Jeśli chodzi o właściwości terenowe – Felicia przyzwoicie wybiera nierówności i jedzie po lżejszym terenie. Widać że konstruktorzy zdawali sobie sprawę, iż nie wszędzie drogi są równe jak stół. Felicia ma też balonowe opony, które robią robotę.

wrócę tu. i wjadę.

Co do prowadzenia… Byłem autentycznie zdumiony że testowana Felicia NIE MA wspomagania – miałem wrażenie że ono jest. Serio. Fajnie się manewruje Skodą po parkingu i po chwili przyuczenia można wciskać się w mniejsze miejsca. Podobny feeling z braku wspomagania miałem w Maździe 323BF. Jeśli chodzi o kierowanie – pozycja jest poprawna, nie ma pozycji na orangutana jak w Fiatach czy Ładach, Dużych Fiatach i Polonezach. Byłoby idealnie gdyby nie fakt, iż z lewej strony wnęki jest mniej miejsca. Podłużnica niejako wchodzi do środka, przez co nie można wyprostować lewej nogi.

Kierwa, tam się prosi o normalną podpórkę pod stopę, jak w autach z automatem… Poza tym – widoczność bardzo dobra (buda to lata 80 więc wiele widać a nie obudowany czołg), fotele i kanapa miękkie, można się w miarę wyciągnąć podczas jazdy. Pod tym względem Skoda Felicia mnie kupiła.

Skodę Felicię produkowano do 2001 roku. Oprócz zakładów Mlada Boleslav, Felicię montowano także w Poznaniu, a także w Bosni i Hercegowinie. Łącznie wyprodukowano milion 420 tysięcy egzemplarzy. Jej następcą została Fabia 1, powstała pod „kuratelą” Volkswagena. Przez pewien czas (do 2003-04 roku) w gamie Skody był oferowany czeski ochłap, w wariancie 1.4/60 KM – on jednak odbiegał jakością na minus od tego z Favorita czy Felicii.

fabia 1 czyli poprawne korpo auto dla flot i grzybów

Akapitem podsumowania, Skoda Felicia to przyzwoity wóz i pomimo łatki auta dla grzyba zyskała moją sympatię. A tak bardziej rozwijając – Felicia była dowodem na to, że da się zrobić przyzwoity lifting wozu na bazie postkomunistycznej konstrukcji. Porównajcie sobie Felicię chociażby z hehe tfuplusem Polonezem czy wynalazkami jak Zastava 103 Florida IN czy inne – no kurde, nie masz zamiaru wydłubać sobie oczu na widok Feli, bo w tamtych wstawiono plastiki i adios – w Skodzie wykosztowano się na nowe tłoczniki blach, a tam na zderzaki w kolorze i blendy z bazaru. XD

Dodatkowo, prostota mechaniki, chętna współpraca z gazem, przyzwoita wygoda i jakość oraz mnogość części zamiennych ze Skody i VAGa sprawia, że nadal może być niezłym wyborem na wóz daily. O ile oczywiście mamy w sobie żyłkę majsterkowicza-mechanika-reanimatora-blacharza. Większość rzeczy można ogarnąć samemu z odrobiną samozaparcia, blacharkę również. Najgorsza jest niestety klapa tylna, która rdzewieje w Felicii na potęgę i NIE MA TAKIEJ, która by była niemalowana. Jeśli ktoś twierdzi że ma taką, to prawdopodobnie nie wie, że była po naprawie. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Poszukiwania niezgnitej klapy trwają, póki co są mniej i bardziej rdzewiejące…

chrup, chrup

Co do kwestii junktimerowości i innych – Felicia na całe szczęście nie jest jeszcze gatunkiem na wymarciu – póki będą łatane i naprawiane obecne, to jeszcze długo będzie częścią krajobrazu dróg czy okolicznych parkingów centrów handlowych. Obecnie nie jest postrzegana jako glazyg, więc jak ją kupisz to nie będziesz postrzegany jako hipster, ewentualnie ten dziwak albo inny mieszkaniec Polski B czy C.

Jest takie stwierdzenie, iż ostatnią prawdziwą Skodą jest model Felicia, zaś późniejsze, tworzone pod kierownictwem VAGa, są bardziej volkswagenami niż Skodą. Osobiście zgodziłbym się z tym – siedząc w Felicii czuć było starego ducha marki z Mlada Boleslav, nie tylko za sprawą czeskiego ochłapa, ale i mniejszych czy większych smaczków. Siedząc w Octavii czy innych czułem tylko koncernowy zapaszek nijakości…

Źródła: katalogi „Samochody Świata 1997” oraz „Samochody Świata 2001”, rozdziały „Czechy” oraz „Samochody używane”; Auta5p; „Skoda Felicia (1995-2001) z książki Marka Kuca „Samochody z Wielkopolski 1971-2020”; „Solidnie sprawdzona” autorstwa B. Zienkiewicza, z czasopisma „Motor” 41/2005; „Dogaduje się z gazem” autorstwa A. Włodarza, z czasopisma „Auto Świat”, nr 45/2008

Podziękowania dla Eternit_z_Azbestu za zdjęcia, informacje oraz użyczenie samochodu do testów

zdjęcia: zdjęcia własne; Skoda; Auta5p; CS Wikipedia, internet

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *