Pojechałem najgłupszym autem na zlot Amcarów w Warszawie

Razem z ■■■■■ ■.■■■■■■■■ zapakowaliśmy się do ■■■■ i pojechaliśmy na Bemowo gdzie regularnie we wtorki odbywają się zloty aut amerykańskich. Organizatorzy dumnie na facebooku napisali „Nieważne czy masz współczesnego muscle car’a, typowego amerykańskiego krążownika, owianego legendą klasyka czy amerykański dupowóz z lat ’90-tych. Miejsce jest dla każdego!

Dlatego postanowiliśmy sprawdzić, czy będą mieli cierpliwość do naszego grata…

Impreza „Amcarowe Wtorki Warszawa” jest organizowana na płycie toru Bemowo, a każdy uczestnik wjeżdża za darmo. Dodatkowo nikt nie ocenia stanu rdzy i brudu na samochodzie. Przyjeżdżasz tu nacieszyć oczy motoryzacją i pogadać z innymi właścicielami a nie udawać eksluzywny klub snobów jak *khy khy* tamci spod *khy khy* stadionu *khy khy*.

Bez zbędnego przedłużania. Naszym idealnym kandydatem na ten zjazd okazał się Dodge Chrysler Neon z 2001 roku. Czyli mydelniczka made in USA bez charakteru, której w prowadzeniu bliżej do Hondy Civic aniżeli do potężnego muscle cara. Ulubiony samochód pasjonatów fentanylu i food stampsów. I jednocześnie najtańsza fura tej imprezy.

Zdjęcie rodziny MOPARów

Zjawiliśmy się troszkę przed czasem dlatego wykorzystaliśmy ten czas aby skoczyć za róg do Pułkownika Sandersa po szybkie jedzonko. Z kubełkiem miażdżycy w łapie wróciliśmy pośpiesznie na teren imprezy, żeby nie przegapić przybycia reszty gości.

Przyjechałem jeść frytki i wyśmiewać motoryzację I WŁAŚNIE SKOŃCZYŁY MI SIĘ FRYTKI!

Amcarowe wtorki przyciągają zarówno właścicieli starych fullsize sedanów, pasjonatów Malaise’ów, zwolenników SUV’ów jak i nowszych muscle car’ów. W skrócie – dla każdego coś miłego. Znalazło się nawet kilku fanów palenia gumy swoimi mustangami i chargerami niestety żaden nie rozbił się o neona. A w tle przygrywał typowy i oklepany boomerski rock pokroju Lynyrd Skynyrd i AC/DC. Chociaż tutaj miał pełne prawo grać – w końcu FREEDOM. To inne imprezy są doprowadziły do przesycenia tej muzyki.

Aut było mnóstwo ale na koniec wpisu postaram się wytypować 4 z mojej perspektywy najfajniejsze pojazdy.

Sklep z cukierkami dla fanów USA.
Nowoczesne mięśniaki
Chevy Blazer. Oficjalny wóz neonowych włosów, koszul w płomienie i SOMEBODY ONCE TOLD ME
Idealny wóz dla dyktatora kraju trzeciego świata.
No śmiało, dawaj wreszcie ten żart o amerykańskim polonezie abyśmy mogli iść dalej.
Fak de polis komin strejt from andergrałd
Bardzo zacny FSO Truck El Camino z piłką golfową na wybieraku.
Ojeju jeju jejku, toż to Buick Riviera Boattail oraz idealny Mercury Marquis!
Więcej Merkura
Więcej Merkura ale redaktor to małpa z adhd.
Na tym zdjęciu łączne MPG wynosi jakieś 300 yardów.
Zwróć uwagę na żółtą Corvettę, zaraz się przyda…
…a to jej bananowe wnętrze ze skrzynią Hursta.
It’s real camaro hour.
Śnieżnobiały niczym towar w schowku
Zapachniało wyższą klasą średnią
Znany nam już Northstar. To dziwne ale wciąż nie sprawia problemów.
Nie kupiłeś jej w Garwolinie i już nigdy nie kupisz
I am rock, it ain’t no breaking me
Oddychać muszę bo się uduszę

BRAWO, DOTARLIŚCIE DO KOŃCA.
TERAZ PORA NA LISTĘ:

4. Chevy Van (PornHub casting car)

Tak jak 99% takich wlepek uważam za totalną żenadę i wstyd tak tutaj uważam, że ten znaczek pasuje wprost idealnie. A czemu? Mamy tutaj typowego Shaggin Wagona czyli trend na kupowanie vana i przerabianie po to aby uprawiać w nim rozwiązłość i zażywać nielegalne substancje w dowolnym parku krajobrazowym i nie tylko. Więc żart z kinem ślizganym wcale nie jest jakoś odległy względem tego Chevroleta. Tak trzymać, tylko nie pytajcie co to za plamy na dywanikach.

Muzyka niezbędna do kontemplowania tego wozu

3. Rambler Ambassador (1964-1966)

Nic mnie nie ucieszyło tak jak widok takiego barnfinda (eng. – wóz znaleziony w szopie). Mamy tutaj przedstawiciela martwej marki Rambler podlegającej pod martwy koncern AMC. Sam wóz jest w idealnym balansie między zapuszczonym a odpicowanym: Chromy błyszczą, lampy są kompletne, lakier spatynowany, silnik wciąż pcha wóz do przodu a wnętrze przyprawia o zawał diagnostę. Gdybym miał nielimitowane fundusze to tym autem, dokładnie tym egzemplarzem chciałbym codziennie jeździć po strefie czystego transportu (celowo z małej przez brak szacunku).

Jest kierownica, stacyjka i dźwigienki. Więcej do szczęścia nie potrzeba. No może radio bym podpiął ale to już zachodzi o pretensjonalizm.

2. Chevy Cavalier Z24 (1988 – 1994)

Nie spodziewałem się, że ujrzę J-Body. Mamy tutaj Chevroleta Cavaliera czyli bliźniaczy model Cadillaca Cimmaron tylko wyjątkowo w wersji kabrio.

Patrzcie państwo jak się czai w tle. W Polsce nie da się zrobić zlotu aby nie wepchnął się wyrób żerański.

1. Chrysler 300 K (1964)

Nadużywam anglicyzmów jak typowy emigrant z Polski wracający na święta po 3 miesiącach pracy w UK ale i tak to powiem: Underdog tej imprezy – stary, zmęczony życiem Chrysler z toną szpachli na boku. Przy bliższej inspekcji okazuje się, że to nie zwykła 300 tylko 300 K czyli najpotężniejsza wersja tego auta z 413 „Golden Lion”. Projekt Virgila Exner’a chociaż już przytemperowany przez resztę projektantów i inżynierów powalił mnie jednym rozwiązaniem konstrukcyjnym – nadwozie samonośne! Kto był tego dnia na torze mógł zobaczyć idiotę ciekawskiego redaktora, który kładł się i zaglądał pod wód. I co? I ramy nie ma. Naprawdę nie wiem jakim cudem ta konstrukcja przetrwała prawie 60 lat.

Nasi tu byli
redaktor to małpa z adhd i robi rozmazane zdjęcia
Jakimś cudem trafiłem na nagranie DOKŁADNIE TEGO WOZU.

słowo końcowe: nikt za bardzo nie przejął sie naszym Neonem, nikt nie mial problemu, że był brudny, po prostu sobie stał i robił za tło. Mało tego, wjechaliśmy na płytę poślizgową, która była obok i zrobiliśmy dwa poślizgi a mimo to nikt nas nie opierdolił. Elegancka impreza.

One thought on “Pojechałem najgłupszym autem na zlot Amcarów w Warszawie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *