Magia giełdy

Słomczyn, stadion X-lecia, czy tym podobne giełdy to były legendy same w sobie, w czasach ich świetności można było dostać tam wszystko. Czasy poszły do przodu, pojawił się internet, komputery, telefony, możemy sobie teraz zamówić dosłownie wszystko z dostawą pod dom. Czy w obecnych czasach jeszcze warto przejść się na giełdę? Sprawdzamy!

Galeria poniżej z kilku wypraw na giełdy, co przykuło moją uwagę

Telefunken W250, całkiem zacny sprzęt, znikł niemal od razu nim zdążyłem po niego wrócić, na giełdzie nie można się długo zastanawiać
Stół mikserski
Mini kołowrotek, wprost od Bauera
Maszyna której zastosowania nie znam
Drzwi od P70, ciekawe czy od tego samego co spadło z dźwigu xD
Moskwicz na manipulatory nożne
Tablice, szyldy, migacze
Funkiel nówki VHS-y
Można od razu kupić i kamerę żeby było co na nie nagrać
Ozdób ogrodowych również nie brakuje
Baa, można kupić sobie makietę Tężni w Ciechocinku
Ale to musiał być wypas w latach 80-tych
Nowiutkie kołpaki do Nissana ależ estetyczne!
Fachowa literatura
Resoraki itede
Licznik od Liaza
Radiomagnetofony Grundig nie jakieś podróby z Unitry
Zdarzają się nawet Tesle i to nie jedna a dwie!
Maszyny ogrodnicze wszelkiej maści
Radzieckie pilarki Drużba i enerdowska maszyna do pisania o futurystycznej nazwie ROBOTRON
Rover 75 niby jeszcze nie staroć, ale wygląda jak on
mydło powidło
Żywiec i przyczajony Kujawiak
Fragmenty Junaka, Panie to nie są tanie rzeczy!
Tomisław Apoloniusz Curuś-Bachleda-Farel
Ford Crown Victoria
New old stock chłodnica i pas do Fiata
Ural z sokiem, jak to ruska maszyna sama blacha a nie plastik
Giełda to też spawner nietypowych aut, warto się czasem rozejrzeć po parkingu
Marki nie znalazłem, coś włoskiego zapewne
Red. Fasola niech wyciąga kielicha
Pontiac Solstice
Jakiś kurnik i absolutnie fenomenalny Ford Taunus

Oczywiście spotkanych na giełdach rzeczy było multum, fani kryształów, militariów, mosiądzu, chińskiego szajsu itd. również znajdą coś dla siebie, ale nie było czasu wszystkiego tego fotografować, bo na giełdzie trzeba przeglądać, targować i handlować. Każda giełda jest unikalna, rzeczy raczej się nie powtarzają, a jeśli jesteśmy stałym bywalcem i widzimy je znowu oznacza to jedno – cena jest za wysoka.

I tutaj cały clue wpisu. Czy warto? I tak, i nie. Jeśli szukasz na siłę okazji to mówię na samym wstępie – nie warto. Handlarze bywają przeróżni, potrafią rzucać zaporowe ceny licząc na jelenia, który złapie zarzutkę. Inna sprawa, to ograniczona możliwość sprawdzenia, jest lepiej niż na necie bo możemy pomacać przedmiot, ale czy działa? Tutaj mogę jedynie przytoczyć historię z moim gramofonem. A właściwie to dwoma takimi samymi. Jeden kupiłem w ciemno na giełdzie i wyszedł dużo drożej niż kupiony w ciemno na necie. Może kwestia farta, ale na rzeczach z giełdy serio można się naciąć.

Ale żeby nie wyszło samo jojczenie, to są również i zalety. Giełdę można traktować jako darmowe muzeum. Odstawić na bok ślepą pogoń za mityczną okazją, której nie ma, wstawanie o 3 w nocy żeby być pierwszym i zdążyć na rozstawianie stanowisk. Lepiej wrzucić na luz i zwyczajnie przyjrzeć się starym rzeczom, pomacać (zazwyczaj nikt o to nie robi problemu dopóki tego nie rozwalimy). W mało którym muzeum tak można!

Giełda to też miejsce spotkań i rozmów. Ma się okazję powymądrzać ze sprzedającym, czegoś ciekawego się dowiedzieć, czasami złapać kontakt jeśli miałby coś innego ciekawego lecz nie przy sobie. Opcja dla prawdziwych wyjadaczy giełdowych, można odwrócić role i samemu wepchnąć coś handlarzowi ( ͡° ͜ʖ ͡°) Tak też się da.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *