O mój borze – osobliwości Borów Dolnośląskich

Pogoda za oknem mocno przeciętna, a mimo to człowiek aż chodzi po ścianach żeby się wyrwać z czterech ścian. Tak było i tym rym razem. Kluczyki, aparat w dłoń i poszły konie po betonie.

Continue reading „O mój borze – osobliwości Borów Dolnośląskich”

Meme machine i Warkot czyli krótka relacja ze zlotu oraz jazdy Neonem

To miała być zwykła niedziela. No dobra, może nie do końca zwykła, bo postanowiłem się spotkać ze znajomymi redaktorami Recenzexu i przetestować meme machine czyli Chryslera Neona. Traf jednak chciał, iż w tym dniu w Mińsku Mazowieckim odbywał się coroczny Warkot, impreza pełna starych aut oraz motocykli. Czy się udało pogodzić te dwie rzeczy? Zobaczmy!

CZYTAJ DALEJ

Spontaniczna wyprawa do Zamościa, której kulminacją był zlot. Serio, to było spontaniczne. Nawet nie wiedziałem o tym zlocie.

W życiu najlepsze są te losowe momenty, które pozytywnie zaskakują, kiedy się tego spodziewasz najmniej. Po moim powrocie z Sandomierza (który opisałem w poprzednim artykule) miał odbyć się coroczny integracyjny zlot redakcji Recenzexu w jednym z większych miast naszego pięknego kraju. Niestety, okazało się, że część redaktorów zapomniała o tej imprezie, część nie dostała wolnego w pracy, a reszta… za mocno popłynęła testując „napoje sprzyjające integracji” i nie było z nimi żadnego kontaktu. Dlatego mając w zanadrzu kilka dni wziętego wolnego postanowiłem kuć żelazo póki gorące i zamiast siedzieć w domu znowu ruszyć w trasę. Tym razem, zgadliście, do Zamościa.

Continue reading „Spontaniczna wyprawa do Zamościa, której kulminacją był zlot. Serio, to było spontaniczne. Nawet nie wiedziałem o tym zlocie.”

Ojciec Mateusz, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem Sandomierz (bonus: muzeum samochodów i hutnictwa w Chlewiskach)

Jeśli jesteście na bieżąco z naszą witryną internetową to pewnie czytaliście już wpis red. Fasoli o wizycie w Świętokrzyskim. Było biednie, syfiasto i niepokojąco. Tak to jest jak województwo zapozna się przez pryzmat Skarżyska-Kamiennej i przede wszystkim Kielc, dodatkowo wożąc na tylnej kanapie jakiegoś niezbyt kontaktującego menela robiącego za przewodnika. Ja zaś postanowiłem się wybrać w odwiedziny do znajomych mieszkających we wschodniej części owego regionu. W niczym nie przypominającej ponury obraz Kielc.

Continue reading „Ojciec Mateusz, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem Sandomierz (bonus: muzeum samochodów i hutnictwa w Chlewiskach)”