Neon Polognese Przejściogelion czyli FSO Polonez MR91/MR93 Caro

Polonez Caro – długa podróż, wielka przyjemność!
-Polonez? Za milion czterysta? To niemożliwe!
-Zaraz się przekonasz

Skoro powiedziało się „A”, to powinno powiedzieć „B” – a raczej „C” – jak Caro. Caro czyli nowy-stary rozdział „wiecznej przejściówki” Poloneza, wywodzący się jeszcze z ustroju minionego, choć narodzony w wolnorynkowym kraju. Rodzącego się jakby nie było na raty – najpierw powstał MR91, zaś dwa lata później MR93, czyli Caro, takie jakie się znajduje we wspomnieniach i pamięci masowej.

CZYTAJ DALEJ

Proto beiks brytyjsko-turecki czyli Reliant FW 11

Motoryzacja turecka w naszym kraju nie cieszy się wyjątkową popularnością. Nic dziwnego w sumie, bo o ile rumuńskie Dacie czy jugosłowiańskie Zastavy były u nas dostępne, tak tureckie Tofasy – czyli Fiaty na licencji (znowu Fiat! XD) – już nie. No ale Turcja to nie tylko klepane Fiaty pod własną marką czy też składane obecnie Toyoty i inne wozy. Jedną z bardziej znanych marek w internetach był samochód Anadol produkowany przez firmę Otosan. Traf chciał, iż Otosan wraz z brytyjskim Reliantem – tak, tym od wywrotowych trójkołowych Robinów z serialu o Jasiu Fasoli – pracował nad jednym wozem, FW 11.

CZYTAJ DALEJ

Następca malacza i casus przehajpowania czyli FSM/Fiat Cinquecento

Wiecie jakie jest jedno z najbardziej przecenionych aut ostatnich lat? Nie, to nie o Polonezy w wersji – przepraszam wysrywie – fuj/tfuplusowym mi chodzi, ani o dełu lanosy czy inne leganzy. Mowa o Cinquecento – następcy Fiata 126p, który spadł z rowerka wcześniej od niego.

CZYTAJ DALEJ

Śmietnik karawanowy czyli SUBIEKTYWNE TOP 5 KARAWANÓW

jedno wiedz, gdy zostawisz mnie
będzie ze mną źle, tak naprawdę źleeeeeeee

Rave Family „Nie zostawiaj mnie”

Amba fatima, coś się kończy coś się zaczyna można rzec patrząc na pogodę i kalendarz. Skończyło się lato, zaczęła jesień, niedługo pierwszy listopada i grudzień… No a jak listopad to wiadomo, przed nim Halloween i Dziady czy też Święto Zmarłych. Tak jak nam samochody towarzyszą na co dzień, tak i w ostatniej drodze mają swój udział. Karawany towarzyszące nam w ostatniej drodze są objęte pewnym tabu. Nie każdy chciałby mieć karawan, baa, część osób na myśl o kupnie karawanu jako auta weekendowego ma mieszane uczucia.

Postanowiłem zebrać kilka karawanów, które mi się podobają. Tak, wiem jak to brzmi – jednak skoro ludzie kolekcjonują samochody pogotowia, to czemu nie karawany? Zazwyczaj karawanem przewozi się zmarłe osoby, zaś – jak już – to w karetce umierają – nie, to nie jest nawiązanie do Pavulonu ze starej przeróbki z jutuba. Nie przedłużając, zapraszam do subiektywnych top 5 karawanów. Jak zwykle, kolejność dowolna.

CZYTAJ DALEJ

Kwarcowe coupe z Ingolstadt czyli Audi Quartz

Samochody koncepcyjne rządzą się swoimi prawami. Chociaż zazwyczaj większość pojazdów koncepcyjnych nie trafia do produkcji, zaś mniejszość w mniej lub bardziej zmienionej formie, to można je podzielić na dosłownie makiety, jak i w pełni funkcjonalne i poruszające się pojazdy. Do tej drugiej grupy można zaliczyć chociażby australijskiego Holdena Hurricane, włoskie Ferrari Modulo, czy też dzisiejszego bohatera – Audi Quartz, zaprojektowane przez Pininfarinę.

CZYTAJ DALEJ

Kompaktowa nijakość z Hiroszimy czyli Mazda 323 (BF) #smietnikmazda

Mazda zazwyczaj kojarzy się z trzema rzeczami – silnikiem Wankla, napędzającym chociażby Cosmo Sport/110S, modelem RX-7, mającym tenże silnik, a także małym roadsterem MX-5/Miata. Oczywiście, marka z Hiroshimy to nie tylko auta z Wanklem i kabriolet hołdujący brytyjskim roadsterom – do bardziej znanych produktów firmy zalicza się także model 323, znany w Japonii jako Familia.

2/3 skojarzeń z Mazdą na jednym obrazku
CZYTAJ DALEJ

My name is Borewicz/Akwarium/Przejściówka czyli FSO Polonez 1500/MR86/MR89

-jak się nazywasz mój książę?
-maj nejm is Borewicz
-a jak masz na imię?
-PORUCZNIK

Dla jednych kultowy wóz Porucznika Borewicza, dla innych pojazd ówczesnych dyrektorów i co majętniejszych. Jedni kochają, drudzy nienawidzą. Część widziałoby go w muzeum w dawnej fabryce, zaś inni w zgniatarce. Obiekt niezdrowych fascynacji lub wylewania żółci i zwyzywania od najgorszych przez domorosłych ekspertuf czy innych jutuberów i ich stado motoalternatywek. (Pamiętajcie, nie wpuszczajcie jutuberów). Oto on – FSO Polonez. Kiedyś pojazd pożądania, potem wstydu, zaś obecnie fascynacji i pompowania bańki cenowej. Jaki by jednak nie był – jest nasz, polski, swojski, i wpisał się w nasz krajobraz na długie lata.

CZYTAJ DALEJ

Neonowy śmietnik MOPARu czyli Chrysler/Dodge/Plymouth Neon

meme machine, meme machine
i’m a motherf**king meme machine

Ostatnio opisywałem Chryslera Airflowa, jednego pierwszych wozów streamline, który nie trafił w swoją erę. Tak się złożyło, iż dosłownie kilka dni temu poczyniłem krótką relację z jazdy innym modelem z gamy koncernu, to jest Neonem, samobieżnym memem oraz kompaktowym śmietnikiem, o który większość nie daje uwagi. Postanowiłem więc rozwinąć historię i wrażenia z jazdy kompaktowym sedanem od Chrysler Corporation.

CZYTAJ DALEJ

Streamline zza Wielkiej Wody czyli Chrysler Airflow

W pierwszych latach motoryzacji – czy też jak się mówiło dawniej automobilizmu – samochody przypominały wyglądem powozy konne z doczepionym silnikiem. Zaczęło się to zmieniać u progu XX wieku – wówczas coraz częściej budowano pojazdy wedle reguły – opony o tym samym rozmiarze, kabina otwarta lub zamknięta pomiędzy (a nie nad jak wcześniej) osiami, wielka chłodnica pomiędzy reflektorami oraz oddzielone od karoserii błotniki i stopnie do wsiadania. Jednym z najbardziej znanych przykładów takich aut był Ford T.

Wraz z rozwojem automobilizmu coraz bardziej zaczęto spoglądać na aerodynamikę. Efektem badań konstruktorów i inżynierów były opływowe karoserie, chociażby w czechosłowackich Tatrach, jak i w amerykańskim Lincolnie Zephyrze. Jednym z pierwszych takich opływowych aut był Chrysler Airflow, który dał podwaliny pod auta streamline.

CZYTAJ DALEJ

Bawarski roadster ejtisowy czyli BMW Z1

Chociaż nie jestem wielkim fanem BMW, to muszę przyznać, że kilka modeli z gamy przypadło mi do gustu. Przykładowo M1 – klinowe w kształcie, tylnosilnikowe coupe z chowanymi światłami, wpisujące się w stylistykę lat 70. i 80. Kolejnym był E34 Touring – dwukrotnie miałem możliwość jeździć jako pasażer i pomimo dość dyskusyjnego stanu wóz był wygodny i niegłupio zaprojektowany, chociaż powoli odgrywał Komm Susser Tod. Ostatni, ale nie najgorszy, czyli Z1 – dość ejtisowy model, hołdujący starej szkole robienia roadsterów – długa maska, mała kabina i krótki tył oraz mocny silnik i tylny napęd.

CZYTAJ DALEJ