Miało być wybawienie a jest katastrofa. Cały czas coś jest nie tak a cała zabawa to studnia bez dna dla mojego portfela.
Od dnia pierwszego były problemy. A tu prąd nie taki w gniazdku, tamto też się nie nadaje. A w tym to zapomnij o jakimkolwiek ładowaniu czegokolwiek.
Z domu też nie ma szans wyjść o normalnej porze bo przecież nigdy nic nie jest gotowe na czas. Naprawdę nie wiem jakim cudem szef mnie jeszcze nie zwolnił za notoryczne spóźnienia.
Pierdole ten remont i tego elektryka. Sam se wymienię przewody. Co to za sztuka skręcić 3 kabelki (bo podsłuchałem, że są tu 3 fazy czyli wiadomo, że 3 kabelki i gitez)